poniedziałek, 4 lipca 2011

Plac budowy "centrum"

Szanowni Mieszkańcy,

Akcja "TAK na Deptak", którą Stowarzyszenie Upiększania Miasta Warsztat Koszalin zaproponowało władzom miasta na początku bieżącego roku, jest już z jednej strony historią Koszalina, a z drugiej, decyzją prezydenta Piotra Jedlińskiego z dnia 10 czerwca, początkiem nowego myślenia o centrum naszego miasta. Ma się ono stać przyjazne po równi: pieszym, rowerzystom i kierowcom.

Przez dziewięć dni maja pierwszy w Polsce eksperyment komunikacyjny dowiódł, że główna arteria komunikacyjna Koszalina nie zakorkuje się po zwężeniu jej do dwóch pasów, a kierowcy doskonale poradzą sobie z nową sytuacją. Dzięki zaplanowaniu podróży przez część kierowców, wykorzystane zostały alternatywne ulice, ruch rozłożył się równomiernie po całym śródmieściu. Centrum, w którym tranzyt spadł o około 20%, zatętniło miejskim życiem.

Dzięki znaczącej przewadze pozytywnych opinii mieszkańców, w które jako warsztatowicze od początku wierzymy, 1 lipca ruszył kolejny etap działań mający na celu przymierzanie dalszych zmian w centrum. Centrum, które od kilkunastu lat traci swoją miastotwórczą rolę. Centrum, z którym utożsamia się znikoma część mieszkańców. Centrum, które przestało przyciągać. Od 10 lat mówiono o tym w miejskich dokumentach. W roku 2011 zaczynamy działać.

Dlaczego eksperyment?

Zamiast planować wielomilionowe inwestycje o niewiadomym skutku dla miasta, sprawdzamy zero-budżetowo jakie rozwiązania przyniosą pożądany efekt. Kwestia parkowania i poruszania się samochodem po mieście jest jednym z priorytetów rewitalizacji śródmieścia. Tam gdzie wygodnie dotrzemy, tam chętnie skorzystamy z usług, zostaniemy na dłużej.

Tymczasem, PRZYZWYCZAILIŚMY SIĘ do tego, że ulica Zwycięstwa jest kanałem przelotowym przez miasto – zachęca do wyjechania, nie do pozostania. Wstępne wytyczne do przekształcenia tej ulicy w bardziej przyjazną zostały już zawarte w dokumentach planistycznych zleconych przez UM. Chodzi tu przede wszystkim o Studium rozwoju ruchu rowerowego Marcina Hyły z 2009 roku.

W opracowaniu obok analizy całej ul. Zwycięstwa zawarte są wariantowe propozycje jej przekształceń. Na odcinku centralnym żadnego uzasadnienia nie znajduje utrzymanie czterech pasów jezdnych. Inne opracowania postulują też otwarcie ulic prostopadłych (Słowackiego, Chrobrego) dla równomiernego rozprowadzenia ruchu samochodowego po centrum. To z kolei ożywi lokale usługowe w kolejnych ulicach (dobrym przykładem ożywionej bocznej ulicy jest ul. Asnyka). Skoro potrzeba zwężenia znalazła uzasadnienie, bezkosztowa metoda eksperymentu zaimportowana do nas przez Sorena Jyllinga znalazła uznanie władz.

Kierunek działań

To, co widzimy dzisiaj – ogródki lokali gastronomicznych oraz plac zabaw - jest tym co Koszalin ma do zaoferowania mieszkańcom obecnie. W tak krótkim czasie przygotowań nie ma możliwości wprowadzenia estetycznej aranżacji deptaka: m.in. wybudowania nowej jego nawierzchni, zapewnienia dostatecznej liczby ławek, wprowadzenie w otoczenie pięknej zieleni czy atrakcji takich jak fontanna, rzeźby – elementy przemyślane i solidnie zaprojektowane.

Naszą misją jest stały rozwój projektu ‘Tak na Deptak’ i stopniowa poprawa obecnej sytuacji – wprowadzanie stałych, wysokiej jakości rozwiązań. Zarówno władze miasta, przedsiębiorcy jak i sami mieszkańcy potrzebują czasu by odpowiednio przygotować ofertę. Pamiętajmy, że każdy mieszkaniec Koszalina ma możliwość kreowania przestrzeni w mieście, zgłaszania swoich pomysłów, rozwiązań.

Robiąc, możemy się uczyć. Robiąc, możemy otwierać się na wiedzę przekazywaną nam przez użytkowników miasta. Robiąc, możemy wypracowywać rozwiązania "szyte na miarę". Wierzymy, że czas poza deptakowaniem, zgodnie ze słowami jednego z radnych (konstruktywny sceptyk) zostanie poświęcony na rzetelne projektowanie przyszłego deptaka oraz działań, które integrują centrum miasta. Ważne są: polityka transportowa (zgodna z europejskimi wytycznymi równoważenia transportu), polityka lokalowa (wspieranie usług miastotwórczych), polityka przestrzenna (dalsze dogęszczanie zabudowy) oraz stałe podnoszenie jakości zagospodarowania przestrzeni publicznej.

Kolejne lata, które posłużą na przygotowanie docelowej inwestycji, dzięki eksperymentowi będą już służyły zdobywaniu doświadczeń przez służby miejskie i lokalnych przedsiębiorców, a także będą czasem zgłaszania uwag przez mieszkańców. / Dla nas ważne są rozmowy z użytkownikami przestrzeni miejskiej. One przyczyniły się do tego, że scena i toalety przenośne stoją tym razem w mniej uciążliwym miejscu; nie ma też grillów, które w maju okazały się nieciekawym rozwiązaniem.

Deptak w obecnym kształcie to wycinek działań, które Warsztat Koszalin zaproponował Państwu do wprowadzenia. Uważamy, że dla podniesienia atrakcyjności wszystkich obiektów centrum miasta, konieczne jest połączenie ich jednym atrakcyjnym ciągiem pieszo-jezdnym: od ulic Dworcowej i Kaszubskiej, poprzez ulice Zwycięstwa, 1 Maja i Młyńską, aż po najpiękniejsze ulice miasta: Piłsudskiego i Matejki.

Warto zaznaczyć, ze samo zwężenie głównych ulic wygeneruje 200 nowych miejsc parkingowych bez inwestycji. Paląca inwestycja to na pierwszym miejscu kompleksowa przebudowa skrzyżowania Zwycięstwa/Stawisińskiego/Pileckiego uwzględniająca zwężenie Zwycięstwa do dwóch nitek z wprowadzeniem bezpiecznego ruchu rowerowego, oraz otwarcie ulicy Piłsudskiego rozciętej dzisiaj szpetnymi barierami.

Dla Koszalina

W tym miejscu pragniemy podziękować mieszkańcom za dotychczasową wyrozumiałość dla eksperymentów na tkance miasta, a także prosić o dalsze wsparcie w działaniu. Dziękujemy władzom, w tym zastępcy prezydenta Adamowi Szałkowi za otwartość. Liczymy na realizację omawianych przekształceń. Bez atrakcyjnego centrum Koszalin nie zatrzyma inwestorów, ani nie przyciągnie nowych mieszkańców.

Projekt „TAK na deptak” prowadzony w Koszalinie - już w swej obecnej formie, stał się przykładem dla dużych miast: Gdańska i Poznania, które od lat walczą o przyjazne traktowanie pieszych (świadczą o tym wypowiedzi mieszkańców tychże miast na internetowych forach rozwoju). Oba miasta są pod wrażeniem otwartości Koszalina na eksperyment oraz zdecydowania w kierunku równoważenia udziału środków transportu w przestrzeni miejskiej.

sobota, 9 kwietnia 2011

Deptak próbny

Mapka Deptaka na Dni Koszalina 21-29 maja 2011:


HARMONOGRAM DZIAŁAŃ W RAMACH IMPREZY „TAK NA DEPTAK”

21 maja (sobota) Punkt B – scena

12:00-12:15 Uroczyste otwarcie Deptaka

12:15-14:00 Mini Studio Poezji i Piosenki

14:00-15:00 Ognisko Muzyczne

14:00-18:00 Punkt A+B

Nauka tańca Top Toys

Warsztaty bębniarskie

Klub Twórców Ludowych

Kącik dla Kobiet

Pokaz Capoeiry

Warsztaty wykonywania różnych kostiumów

Darmowe zdjęcia z postaciami z bajek

18:00-22:00 Występy zespołów rockowych:

18:00-18:55 BERIAL

18:55 -19:35 CHEVY NOVA

19:35 -20:05 PAŁAC MŁODZIEŻY

20:05 -20:55 GRUPA PROJEKT

20:55- 22:00 POPCORN

21 maja – 29 maja

Punkt C - Towarzystwo Miłośników Koszalińskiej Wąskotorówki – Drezyna ręczna

22 maja (niedziela)

10:30 Punkt B

IX Międzynarodowy Bieg Wenedów

II Marsz Nordic Walking

12:00-14:00 Chóry: Frontowe Drogi i Canzona punkt B

14:00-15:30 SLAM Poetycki

15:30-16:15 Big Band Zespołów Szkół Muzycznych pod dyr. M. Fijałkowskiego

16:15-16:30 Ogłoszenie wyników Slamu Poetyckiego

16:30-17:30 Krajowe Bractwo Literackie-popołudnie z poezją o Koszalinie

17:30-17:45 Pokazy Tańca grupy tanecznej NASA

17:45-18:00 Występy organizacji pozarządowych

14:00-18:00 Punkt A + B

Warsztaty surviwalowe

Koszalińska Kampania Rycerska

Klub Twórców Ludowych

Darmowe zdjęcia z postaciami z bajek

Kiermasz Organizacji Pozarządowych

20:45-21:20 Happening Teatru na bosaka

21:20-22:30 Pecha Kucha Night, punkt B

23 maja (poniedziałek)

10:00-14:00 Malowanie Rynku i Deptaka z dziećmi, punkt A + B

16.00-20.00 I Turniej Koszykówki "Trio Basket" Koszalin 2011

24 maja (wtorek)

10.00-16:00 "Trio Basket"

25 maja (środa)

15:00-17:00 Spacer z Księciem Bogusławem II po Koszalinie

16.00-20.00 "Trio Basket"

26 maja (czwartek)

10:00-12:00 ZORD w Koszalinie-pokazy i nauka dla dzieci i młodzieży

16.00-20.00 "Trio Basket"

27 maja (piątek)

17:00 – 19:00 Masa krytyczna – impreza Koszalińskiego Stowarzyszenia Rowerowego „Roweria”

16.00-20.00 "Trio Basket"

28 maja (sobota)

12:00-16:00 "Trio Basket"

15:30-18:00 Dzień służb mundurowych, pokazy: Straż Pożarna, Policja, Straż Graniczna, Pokazy Związku Strzeleckiego „Strzelec”, Koszaliński 8 Pułk Przeciwlotniczy

29 maja (niedziela)

12:00-16:00 I Turniej Koszykówki "Trio Basket" Koszalin 2011 - FINAŁY

12:00-18:00 Festiwal Sztuki i Rękodzieła

12:00-18:00 Koszalińskie Stowarzyszenie Lotnicze: Pokazy samolotów

17:00-17:45 Happening Teatru na Bosaka

18:00-18:30 Debata podsumowująca przedsięwzięcia, punkt A



niedziela, 27 marca 2011

Global Pecha Kucha Night for Japan, PKN Koszalin #4







autorami plakatów są: Jola Kwarciak i Szymon Keller

czwartek, 10 lutego 2011

www.TAKnaDeptak.pl





Działa już strona internetowa, na której w miarę postępu dyskusji będzie gromadzony aktualny zasób argumentów wspierających ideę podniesienia jakości przestrzeni publicznej w centrum Koszalina.

Przed nami przedyskutowanie możliwych kosztów przedsięwzięcia i określenie możliwych etapów: Deptak kilkaset (działanie eksperymentalne), kilkadziesiąt (gruntowny remont), czy kilka (systemowa zmiana) razy taniej od budowy podziemnego parkingu pod Rynkiem.

piątek, 4 lutego 2011

TAK na Deptak vs Perspektywa z samochodu

Wywiad z organizatorami zamieszania:

Wywiad z prezydentem Jedlińskim:

Artykul Sorena Jyllinga:

Odpowiedź Galla Podlaszewskiego i Marka Ziarko:


Odpowiedź pana Adama Wolskiego 04.02.2010:

Wywiad z Sorenem Jyllingiem 28.01.2010:


wtorek, 1 lutego 2011

Czy Koszalin jest jeszcze wspólnotą myśli?

Czytając Social mindscapes; An Invitation to Cognitive Sociology, (Harvard University Press, Cambridge, Massachusetts, London, UK 1997) Eviatara Zerubavela...


Dwa konteksty: 1. Rozproszone społeczeństwo informacyjne, w którym figurujemy w wielu pomniejszych wspólnotach myśli, oraz 2. Odchodzenie od tradycjonalizmu rozumianego jako ukryta presja społeczna wymuszająca wykonywanie czynności społecznych według przyjętych zasad. Oba konteksty wskazują na to, że jako jednostki społeczne mamy ze sobą coraz mniej wspólnego. Niemniej, pozostajemy wciąż uwiązani w przestrzenność przebywania ze sobą w wybranych miejscach świata. Nadal też spędzamy większość społecznego życia w przestrzeni jednego miasta. Próba przyłożenia idei wspólnoty myśli do miasta wydaje mi się warta podjęcia. Wspólnota myśli może myśli konserwować, ale odpowiednio użyźniona może też je animować i posuwać naprzód.

Eviatar Zerubavel opisuje powstawanie nowej gałęzi nauki - socjologii poznawczej, której zadaniem jest badanie procesów tworzenia myśli w sferze społecznej, czyli pomiędzy poziomem indywidualnej jednostki i całej ludzkości. Jednym z założeń socjologii poznawczej jest istnienie konwencjonalnych wspólnot myśli generujących specyficzne konteksty, mechanizmy oddziałujące na przynależące do nich jednostki. Przynależność taka oznacza nieco inny, specyficzny sposób myślenia (New York state of mind).

O ile istnienie takiego "kontekstu myślowego" jest oczywiste dla silnych ośrodków metropolitalnych, zastanawiające jest, na ile czytelny i odrębny może być taki kontekst na poziomie prowincjonalnego miasta i tego co się z nim wiąże, czyli m.in. bezpośredniość kontaktów międzyludzkich, wzajemna znajomość osób wpływowych mieście, itd.

W przeciwieństwie do "stan umysłu Nowy Jork", stwierdzenie "Koszalin wspólnotą myśli" brzmi tradycjonalistycznie. Pośród innych funkcjonujących wspólnot myśli, rola wspólnoty miejskiej może być niedostrzegalna, a w bardziej statycznych ośrodkach o mniejszej różnorodności może być przez nie wręcz zdominowana. Być może właśnie jako przeciwwaga dla homogenicznoości średniej wielkości miasta pojęcie wspólnoty myśli może być przydatne w przyglądaniu się Koszalinowi.

Nie chodzi mi więc o umniejszenie innym wspólnotom myśli, a jedynie zaznaczenie możliwości istnienia jeszcze jednej na poziomie nawet średniej wielkości miasta. Określenie tych wspólnych cech, lokujących Koszalin w naszych głowach, to zadanie wymagające udziału całej miejskiej podmiotowości. Być może też nie należy do nas, mieszkańców Koszalina, nazywanie po imieniu jego wyjątkowych cech, być może powinniśmy się zająć naszą codzienną robotą... Z pewnością nie zaszkodzi zastanowić się jak my chcemy by Koszalin był widziany w świecie.

Wspólnota myśli oznacza posiadanie wspólnych punktów odniesienia, które wyróżniają "nas" spośród innych. Wrocław, którego powódź w 1997 roku stała się podstawą odniesienia dla wszystkich mieszkańców miasta w jego najnowszej, powojennej historii obrazuje lokalną przewagę nad ośrodkami, które tak mocnych punktów odniesienia nie mają. Corocznym wydarzeniem o podobnej skali mogą być festiwale muzyczne, teatralne, filmowe, ich oddziaływanie na tożsamość społeczną ulega jednak rozproszeniu przez coroczną powtarzalność. Wyzbyte dramatyzmu, nie mają niestety takiej siły jak kataklizm powodzi.

Umocowanie wspólnoty myśli może dokonywać się gwałtownie, jak we Wrocławiu. Gdzie indziej musi być rozpisane na proces w dłuższym czasie. Tutaj ważną rolę odgrywają wszystkie wydarzenia o randze publicznej nakierowane na zagospodarowanie przestrzeni miejskiej: czy to obronę przed niewłaściwą lokalizacją spalarni, czy też walka o lepszą jakość przestrzeni wspólnej.


PERCEPCJA - Miasto jako pierwszy świat

Obok nasuwających się automatycznie skojarzeń dotyczących percepcji takich jak zmysłowy odbiór przestrzeni: nadmorskie powietrze, inaczej rozchodzący się hałas, socjologia poznawcza umożliwia nazwanie kolejnych z nich.

Co jest, a co nie jest przekonaniem osobistym? Z gorących ostatnio kwestii - czy nieuniknioność samochodu w mieście to efekt naszych indywidualnych preferencji, czy raczej ukrytej społecznej presji na nieuniknioność samochodu. Jak omylna w przeszłości bywała społeczna presja przekonuje wiele przykładów: postrzeganie przez Kolumba Ameryki jako przylądka Indii, czy postrzeganie Murzynów przez mieszkańców Stanów Zjednoczonych, które z rasistowskiej dyskryminacji zmieniło się w świadomą akceptację Afroamerykanów.

Przełamywanie zasiedziałych przyzwyczajeń, które czasem mogą przesłaniać obecność całego Nowego Świata tak samo odnosi się do kontekstu miejskiego. W Koszalinie próbą przełamania mentalnych barier była propozycja biura HS99 na zagospodarowanie Rynku Staromiejskiego (2009). Przestrzegając zasad wyznaczonych lokalnym planem zagospodarowania architekci zaproponowali przełamanie barier skali i percepcji centrum jednocześnie. Około 70-metrowa, smukła wieża - formalnie - rusztowanie windy mieszczącej kawiarnię o wysokości 10 metrów - przełamałaby całkowicie percepcję centrum jako obszaru o dość przestronnych ulicach, relatywnie rozrzedzonej zabudowie i braku semantycznego znaczenia dla miasta. Wieża - oprócz widoku na Morze Bałtyckie - stworzyłaby silny magnes w centrum przyciągający doń dla samego bycia. Niezmiennie jednak, przyziemna kalkulacja i brak gotowości władz i mieszkańców na zmiany, wzięły górę.


DOSTRZEGANIE i NADAWANIE ZNACZEŃ - Język miasta

Wracając do skali porównywanych wciąż miast. Pluralizm poznawczy i poznanie centralistyczne. Ten pierwszy dopuszcza istnienie wielu równoległych perspektyw na świat oraz akceptuje równą wartość różnych systemów wartościujących. Poznanie centralistyczne preferuje jeden tryb patrzenia na świat i manifestuje się w fasadowości demokracji i centralizacji władzy w jednej osobie, prezydenta lub burmistrza.

Niejednokrotnie wysiadając w Koszalinie z pociągu z Warszawy, zastanawiałem się: co sprawia że jest tu tak drastycznie inaczej niż w stolicy? Po odjęciu narzucających się każdemu elementów takich jak brak wieżowców, 20x mniejsza populacja, itd... konkretne argumenty kończą się. Z czego wynika zupełnie inny język ulicy? Z czego wynika inne samopoczucie z bycia tutaj?

Kolejna, już chyba dużo trudniejsza warstwa to warstwa tekstualna miasta - czyli to, co możemy z miasta dosłownie i przenośnie wyczytać. Język będący u Zerubavela uniwersalnym nośnikiem komunikacji wewnątrz wspólnot myśli, musi znajdować swoje uzewnętrznienie w przestrzeni otaczającej użytkowników tych wspólnot: język miasta.

ZAPAMIĘTYWANIE - Miasto jako baza wiedzy

Społeczne zasady dotyczące zapamiętywania wydarzeń z przeszłości są tak samo reprezentowane w przestrzeni miasta. To one tworzą historię miejsca i to one są przedmiotem sporów o historyczną pamięć. To jak zapamiętujemy naszą zbiorową przeszłość jest podstawowym elementem tożsamości, dlatego też wymagają porządkowania kwestie pamiętania zarówno niemieckiej historii miasta, jak i nowej, polskiej historii w miastach zachodniej Polski. Być może z uwagi na krótki dystans dzielący nas od przełomowego 1945 roku, nie dokonujemy wciąż rewaloryzacji osiągnięć epoki polskiego realnego socjalizmu. Być może utrudnia je fakt, iż większość "nowego" Koszalina przypada na czas "szarej komuny", o której najchętniej zapomniałoby całe pokolenie będące obecnie u władzy. Dlatego tak ważny jest głos młodego pokolenia, które na skraju "komuny" uzyskiwało swoją dojrzałość i dla którego naturalnym otoczeniem jest blokowisko, czy amfiteatr i biblioteka powstałe w latach 70-tych.

Zerubavel zwraca też w procesie zapamiętywania uwagę nie tylko na to co zapamiętujemy, ale jak. W mieście przyjętą drogą zapamiętywania jest oficjalne zatwierdzanie danych wersji przez władzę jako formalnego gospodarza przestrzeni. Ten niezwykle polityczny stan rzeczy poddaje pamięć wystawieniu na nieustanną manipulację.

Kolejnym istotnym elementem jest schematyczność zapamiętywania. Umysł ludzki zapamiętuje wydarzenia poprzez schematyczne asocjacje (np. łatwiej zapamiętać, że okulary nosiła bibliotekarka, niż stewardessa). Wewnątrz miejskiej wspólnoty myślowej pamięć jest lokowana w pomnikach lub innych obiektach pamięci. Krytyczne spojrzenie na ich zasadność może czasem przynieść zaskakujące rezultaty, szczególnie w miejscach o podwójnie złożonej historii, takich jak Koszalin, które powinny uwzględniać dwie perspektywy historyczne w waloryzacji swojej historii. Dotycząc całokształtu wspólnoty myśli, miasto w wymiarze pamięci przestaje być polem działania wyłącznie historyków i polityków, ale dotyczy bezpośrednio każdego z nas.

Mechanizmy społeczeństwa obywatelskiego sprzyjają reaktywowaniu wspólnoty myśli na współczesnych, XXI-wiecznych warunkach. Autentyczny, otwarty rozwój miasta musi brać pod uwagę wytwarzanie się otwartej bardziej niż inne, różnorodnej wspólnoty myśli. Przyłożenie wspólnoty myśli do miasta wymusza zwiększenie komunikacji na linii władze miejskie - mieszkańcy, ponieważ we wspólnocie myśli każde jej ogniwo ma równorzędne znaczenie.

sobota, 29 stycznia 2011

PKNK#3 Przestrzeń, architektura, demokracja 20x20

Przemyślenia z bloga miały zaszczyt wystąpić na ostatniej peczakczy. Poniżej wybór kilku z nich + post-komentarz:

Instalacja obiektów małej architektury w przestrzeni publicznej wsi jest mało skomplikowana. Najważniejsze jest ich wykonanie i skrzyknięcie kilku chętnych osób. Wieś Paproty w gminie Malechowo radzi sobie z tym świetnie. Zdjęcie pokazuje dobitnie, że na wsi to pojedynek w pojedynkę.


Społeczeństwo obywatelskie zieleń wykorzystuje. Główna przestrzeń publiczna nieodległego Berlina zapełnia się ludźmi przy każdej okazji. Kultura wylegiwania się na miejskiej trawce to coś czego od Zachodu moglibyśmy się bezinwestycyjnie nauczyć.

Niezrozumienie przeszłości tylko sprawę psuje.. Obchodzenie się z bogatym dziedzictwem miejskim wymaga trochę więcej wyczucia i być może, a może przede wszystkim ostrej regulacji prawnej. Nowi "sąsiedzi" zamiast dodawać, odejmują urody miastu.

Reklama przestrzeń dezawuuje! Przestrzeń doskonale dostosowana do samochodu. Reklama mierzona na okno samochodu... Spod spodu o litość woła kruszejący powoli "związkowiec"...

Asfalt demokracji nie zbuduje! Trudne dziedzictwo modernizmu, który rozepchał centra polskich miast do granic absurdu. Tu przykład malborski. Wyciągnijmy z niego nauki.

Uzależnienie trybu życia od samochodu nie sprzyja klimatowi miejskiemu o którym tyle się mówi. Nic dziwnego jeśli każdy woli siedzieć przed telewizorem w wygodnym domku na przedmieściach, o jakim życiu miejskim tutaj mówić? Rozproszenie zabudowy generuje obojętność.

Świat od kilku dekad ćwiczy różnorodne środki zaradcze. Powiększanie asfaltowych powierzchni donikąd nie doprowadziło, może lepiej uciąć więc asfalt? Czy taką ulicą przyjemniej spacerujesz?

Postanowiliśmy nie czekać, działać. Jedna z pierwszych pro-ludzkich interwencji w mieście dotyczy wygospodarowania z parkingu (czytaj morza asfaltu) małej przestrzeni publicznej przed wejściem do budynku M Politechniki Koszalińskiej. Dwa wielkie pnie pozwoliły zaprowadzić nowy porządek, a w dodatku w dni ciepłe mogą posłużyć za wygodne siedziska.

Związek Koszalina z przyrodą nie jest odkryciem Ameryki. Koszalin to las, rzeka i Morze. Nawet przed i powojenny układ urbanistyczny zdaje się o tym wiedzieć. Oznaczone na żółto ulice są ukierunkowane prostopadle do grzbietu Góry Chełmskiej, dzięki czemu las jest obecny w mieście. Główne ulice osiedla Północ - Oskara Langego, Władysława IV odsłaniają przed nami morze. Mogłoby ich być więcej, mogłyby też więcej tego morza dawać każdej osobie, nie tylko tej cieszącej się sokolim wzrokiem..
Dawać więcej czyli wyposażać ulice w stosowne meble. Postanawia się zacząć działać od samego rynku, by od niego poprawa jakości przestrzeni publicznej rozchodziła się już promieniście.
Kamyk w wodę.

poniedziałek, 17 stycznia 2011

PechaKucha Night #3 o przestrzeni publicznej


Najbliższa Pecha Kucha Night w Koszalinie już 22 stycznia w sobotę o 19.00 w www.galeriascena.pl gorąco zachęca do zgłaszania prezentacji na temat przestrzeni publicznej!

środa, 17 listopada 2010

Podziel się swoją ulicą ze światem!



W oparciu o pozostałości niedokończonej autostrady, która miała połączyć Berlin z Kaliningradem, właśnie teraz budowana jest nowa kulturowa autostrada.

Do wszystkich osób mieszkających w pobliżu trasy Berlin - Kaliningrad: Dołóżcie swoje zdjęcia do budowy autostrady!

To nie kosztuje i jest proste: wykonaj trzy zdjęcia z progu swojego domu: w lewo, w prawo i na wprost. Zebrane przez nas zdjęcia codziennych środowisk w Niemczech, Polsce i Rosji utworzą współczesną autostradę. Wszystkie zdjecia zostaną złożone w materialne przedstawienie autostrady i w postaci wystawy będą podróżować po galeriach i przestrzeniach publicznych. Pierwsza wystawa zostanie otwarta 27.11 w Galerii Scena w Koszalinie, stąd prosimy o przysyłanie zdjęć NIE PÓŹNIEJ niż do 23 listopada na adres: superhighway2010@gmail.com

Super Highway Team:
Michał Kempiński (Warszawa)
Magda Piotrowska (Poznań)
Gall Podlaszewski (Koszalin)

czwartek, 28 października 2010

Otwartość i Przestrzeń


Dzięki uprzejmości red. Anny Makochonik, zamieszczam wywiad, który ukazał się w Mieście, w wydaniu z 29 października-4 listopada. [Tekst nie podlegał autoryzacji, moje uzupełnienia w istotnych kwestiach w ramkach]:

Rozmowa z Gallem Podlaszewskim, architektem, animatorem Pecha Kuchy (PK)
Skąd Pecha Kucha wzięła sie w Koszalinie?
– Ktoś do mnie napisał, anonimowo, że warto byłoby zrobić coś takiego w naszym mieście. Poszedłem z tym do Klubokawiarni BeWuA, pomysł się spodobał. Pierwsza Pecha Kucha, kwietniowa potwierdziła, że to świetna sprawa.
Byłeś na Pecha Kuchach organizowanych w innych miastach?
– Nie, ale kilka znajomych było, m.in w Gdańsku czy Poznaniu. Korzystałem też ze strony oficjalnej www.pecha-kucha.org.
Jak to się stało, że zostaliście włączeni do globalnej sieci jako jedne z 8 tylko polskich miast?
– Jest prowadzona rzetelna weryfikacja. Zanim przystąpiłem do organizacji PK, musiałem dokładnie napisać, dlaczego Koszalin miałby brać w tym udział, czy mamy odpowiednie miejsce – najlepiej gdzie się „pije i myśli". BeWuA spełnia to kryterium. Po każdej PK raportujemy jej przebieg, jest blog na żywo, a najlepsze
prezentacje trafiają na stronę oficjalną. Cały czas jesteśmy w kontakcie z Tokio. Mamy też możliwość wglądu w inne miasta. Generalnie w Polsce to się dobrze przyjmuje, tak jak u nas, co widać było w poniedziałek.
Jaka jest definicja PK?
– Pecha Kucha dosłownie oznacza gadu-gadu. Z kolei mechakucha oznacza coś zwariowanego, chaotycznego. Więc jest to luźna, spontaniczna prezentacja, której naczelną zasadą jest otwartość. Każdy może wyjść przed ludzi i pokazać co chce. Jest to też fantastyczna okazja do wyłapywania ciekawych ludzi. Naczelnym kryterium jest otwartość.
A gdyby zgłosił się do was ktoś np. z manifestem nacjonalistycznym, też mógłby wystąpić?
– Ta idea opiera się na szeroko pojętym zaufaniu. Zasady są znane ogólnie, nie mamy wglądu w prezentacje. Sądzę, że jeśli ktoś chciałby pokazać coś zupełnie przeciwstawnego przyjacielskim założeniom PK, to nie zostałby przez tę społeczność przyjęty. Mógłby zostać dopuszczony do głosu, ale niekoniecznie wysłuchany. W Koszalinie mamy problem z niedoborem ludzi. W Warszawie czy Łodzi są preselekcje. Dla nas każda osoba jest cenna. Za pierwszym razem było 12, drugim 8, a teraz 5 prezentacji [8, 12, 6 - GP]. Strasznie fajnych zresztą.
Co ludzie pokazują?
– PK wyszła ze środowiska architektów i designerów, więc przeważnie są to rzeczy związane z projektowaniem. Teraz bardziej wymieszane. U nas był np. marynarz, który usłyszał o PK, zeskanował zdjęcia z całego świata i powalił wszystkich na ziemię, albo kandydat na prezydenta (Artur Wezgraj – dop.am). Najstarsza peczakczanka, nie w Polsce, 70-letnia kobieta pokazała swoje czekoladowe wypieki.
Mnie najbardziej ujęła atmosfera PK. Co ciekawe, autonomiczni i nastawieni krytycznie zazwyczaj odbiorcy sztuki, tu zebrani w dwustuosobowej komunie są entuzjastyczni wobec wszystkiego, co widzą. To fenomen. Na czym on polega?
– Nawet autorzy PK nie sądzili, że ich pomysł tak się rozsieje po świecie. Dziś miast PK jest ponad [prawie] 400! To dowodzi, że formuła jest uniwersalna. Chodzi o zainteresowanie czymś nowym, a to już zakłada nastawienie na odbiór, a nie krytykę. Siedzimy wszyscy w jednym czasie, w jednej sali, w Koszalinie dodatkowo na ziemi, co też zmienia perspektywę, bo jesteśmy trochę jak dzieci. Docenia się odwagę prezentujących, często niedoświadczonych w wystąpieniach publicznych.
Z jednej strony jest to swobodna forma, ale z drugiej jednak skodyfikowana. Może ludzi kręci połączenie czegoś otwartego w formie, ale też dającego poczucie przynależności do grupy, wspólnoty, elity, która jest na coś umówiona.
– Myślę, że tak. PK jest też pomysłem na zespolenie środowisk kreatywnych w Koszalinie. Kiedy tu wróciłem po studiach, zauważyłem masę rozproszonych grupek ludzi, między którymi nie było żadnego przepływu informacji. A tu wszyscy na równych zasadach jesteśmy społecznością.
fot.Kamil Jurkowski
Masz ambicję stworzyć środowisko twórcze?
– By cokolwiek działo się w skali miasta, i by mogło ono artykułować swoją tożsamość, muszą być ludzie, którzy się znają, są otwarci, i z których wiedzy i doświadczeń można wspólnie korzystać. Wtedy da się działać razem. Każde miasto tego potrzebuje. Będę się cieszył, jeśli na gruncie tego co dziś robimy, dojrzeje coś większego, jakaś zintegrowana społeczność.
Podróżujesz, jesteś aktywny, dlaczego mieszkasz w Koszalinie?
– Pod koniec studiów w Warszawie tak tęskniłem za Koszalinem, że mi się śnił po nocach. Uważam że miasto ma olbrzymi potencjał, ale trzeba dużo wysiłku, żeby tu się coś działo. Jest unikatowe, choćby ze względu na położenie, bliskość morza. Praktyka światowa mówi, że małe miasta mają rację bytu. Studiuję w Weimarze, które ma 65 tysięcy mieszkańców. To przykład miasta, które potrafi wykorzystywać swoje atuty.
Paradoksalnie zaletą Koszalina może być to, że wielu rzeczy tu nie ma. A skoro nie ma, to mogą powstać.
– Dokładnie. Czuć u nas tę atmosferę zapotrzebowania. Krytycznie muszę odnieść się do władz Koszalina, które chcą chyba zrobić wszystko, by uczynić miasto prowincjonalnym. Tu naprawdę są możliwości, choćby przez to, że mamy Politechnikę, a na niej [mnóstwo kreatywnych studentów wydziału] wydział wzornictwa. Ale trzeba się w tym przypadku otworzyć, a nie udawać otwartych.
Zmienić trzeba mentalność czy przestrzeń?
– Przede wszystkim mentalność. Ludzie muszą być gotowi na zmiany i chcieć ich. Myślę, że warto też podróżować, żeby podpatrywać rozwiązania, a potem wykorzystywać tę wiedzę tu.
A przestrzeń?
Oczywiście też. Sama w sobie jest inspirująca. Warto ją kształtować, tworzyć jej rozpoznawalne znaki. My na razie chwalimy się tym, że mamy Emkę i Forum. To są nasze marki. Myślę, że stać nas na więcej i to jest przed nami, pytanie czy za pięć czy dziesięć lat.
Jakie zjawiska obserwowane w innych miastach warto zastosować, np. u nas?
– Choćby idea „shared space" – dzielenie się przestrzenią i likwidowanie barier. Czyli: samochody jadą 30 km/h, ludzie spacerują, rowery jeżdżą szlakami. Następują dzięki temu niespodziewane interakcje. U nas jest odwrotnie: bariery, pomysły nietrafionych inwestycji, jak np. budowanie tunelu pod [przed] dworcem. W Weimarze np. stawia się też na naukę. U nas oprócz budowanej hali widowiskowo-sportowej nie ma żadnej polityki wykorzystania potencjału Politechniki, budowania jej jakości. [chodziło mi o czytelną politykę rozwoju miasta w oparciu o potencjał generowany przez Politechnikę i na odwrót: rozwoju Politechniki w oparciu o potencjał miasta]
Pytanie też, gdzie jest 20 tysięcy studentów tej uczelni? Bo w mieście ich nie widać.
– Tak, i to jest dobre pytanie, zwłaszcza w przypadku tak małego miasta. To olbrzymia rzesza ludzi, która powinna je wypełniać. Tymczasem campus rozwija się w stronę lasu, więc znowu odciąga młodych od centrum. Na razie idzie to w kierunku modelu amerykańskiego: uczelnia, wokół parkingi, wszystko w jednym miejscu. Ja się temu modelowi sprzeciwiam, bo on nie służy integrowaniu się miasta. Stawiamy na politykę sprzyjania samochodom, więc nie dziwmy się, że miasto coraz bardziej się korkuje.
Jesteś współautorem projektu zakładającego w dużym skrócie przebudowę centrum miasta. „Warsztat Koszalin" zakładał przeprowadzenie eksperymentu z zamknięciem kilku ulic wokół ratusza, ale utknął. Dlaczego?
– Ciągle trafiamy na opór władz Koszalina. Sprzyjał nam prezydent Krzysztof Hołub, teraz znów stanęliśmy z tym projektem w miejscu. Trzeba władze zapytać, dlaczego chcą trwać przy stanie obecnym, który nikogo nie zadowala. Przed wyborami nikt decyzji w naszej sprawie nie podejmie.
Ja dość sceptycznie patrzę na projekt robienia deptaku w centrum. Ogromna inwestycja, duży opór mieszkańców...
– Chciałbym coś sprostować. Ja się skłaniam ku koncepcji spowolnienia ruchu, a nie komunikacyjnego zamknięcia centrum. Chodzi o zwężenie czterech pasów do dwóch i powiększenie przestrzeni dla pieszych. Jestem za tym, by zmieniać coś odważnymi, ale małymi krokami.
Co to da?
– Ulica Zwycięstwa na wysokości Traugutta ma dwa pasy, potem rozszerza się na cztery, by na Szczecińskiej znów zmienić się w dwa. To nonsens. Zabierając te dwa pasy małym kosztem dajemy przestrzeń pod różną działalność. Chodzi o zbudowanie normalnego miasta, z wąskimi ulicami, szerokimi chodnikami. Trochę się przestraszyłem, słysząc o planach deptaku, ograniczania ruchu i wielkich inwestycji. Zaczynamy w ten sposób od orania i wydawania setek tysięcy. Jestem za to zwolennikiem deptaku na niedzielę, tak jak ma to miejsce np. na Nowym Świecie w Warszawie. Można takie rozwiązanie sprawdzić – na miesiąc postawić blokady i zobaczyć, jak to się przyjmie. [na miesiąc lub na krótkie okresy czasu - np. w weekendy w celu organizowania różnorodnych akcji miejskich. Jednym z ciekawych rozwiązań jest przeniesienie giełdy do Centrum, które podsunął Soren Jylling]
Jak chciałbyś, żeby Koszalin wyglądał za 10 lat?
– Przede wszystkim, żeby nie rozlewał się na pola i łąki. Żeby zaczęło się dogęszczać centrum. To ogólnoświatowa tendencja zamożniejących państw. Obliczyłem kiedyś, że w obrębie obwodnicy [śródmiejskiej] można zagospodarowć 150tysięcy m2 powierzchni [stworzyć 150tysięcy m2 powierzchni użytkowej]. Dobrze byłoby usprawnić komunikację miejską, by do centrum można było zawsze dojechać, a autobusy kursowały często, też wieczorem. Wtedy centrum będzie żyło. Życzę też, by Politechnika się [jeszcze] lepiej rozwijała. No i odwagi w przestrzeni.
Rozmawiała:
Anna Makochonik

czwartek, 21 października 2010

Burzyć czy tworzyć

W odpowiedzi na artykuł Janusza Jackiewicza (dziennik Miasto - 15.10.10).

Bardzo lubię te cztery budynki na Zwycięstwa. Sygnalizują dawny początek miasta: po lewej cztery domki, po prawej wille, dalej zabudowa pierzejowa, i tak aż do centrum. Przeplatane wielkopłytową zabudową lat 60-tych i 70-tych. Koszalin przerósł Cöslin.

Biblioteka Uniwersytetu Bauhaus w Weimarze (fot. Tobias Adam)

Zobrazowany powyżej przykład pokazuje, że Weimar, 60-tysięczne miasto o silnym, XIX-wiecznym dziedzictwie potrafi zdobyć się na czytelny architektoniczny gest: „W naszym mieście stawiamy na naukę! Wszystko tutaj jest podporządkowane współczesnej kulturze wiedzy.” W Koszalinie historyczne budynki jeśli zastępuje się nowymi, to raczej nijakimi. W opisanej przez JJ sprawie kluczowa wydaje mi się nie kwestia: czy zastępować, lecz: czym zastępować?

Z artykułu, do którego się odnoszę, wynika, że na miejscu poniemieckich domków ma stanąć spory mieszkalny dom. Dawne przedmieście Koszalina, dla którego te domki były charakterystyczne, po wojnie zamieniło się w jeden z najistotniejszych węzłów w mieście (Traugutta/Zwycięstwa/4 marca). Koncentracja mieszkań i usług w węzłach komunikacyjnych jest logiczną zasadą rozwoju miast, więc kierunek opisywanych zmian należy odbierać pozytywnie. Dzisiaj rola tego węzła jest potwierdzona ekonomicznie przez najwyższą koncentrację supermarketów w mieście.

Pytanie, czy to, co otrzymamy na miejscu poniemieckich domków (wraz z przynależnym otoczeniem, może lepszym od dzisiejszych krzaków) będzie czymś więcej niż bryłą pstrokatego styropianu. Nowa zabudowa mieszkalna na tyłach niedalekiej ul. Wyspiańskiego odgradza się od swojego otoczenia murem (grelus.org/blog/2010/10/mury). Czy nowa zabudowa na Zwycięstwa zdoła nadać lepszy ton przyszłemu centrum dzielnicowemu wschodniego Koszalina, czy też będziemy musieli czekać 20 lat na zastąpienie supermarketowych stodół czymś ambitniejszym, by tak jak kiedyś móc jechać główną ulicą naszego miasta bez odwracania wzroku? Czy na miejscu zburzonego potrafimy stworzyć?

środa, 29 września 2010

o przestrzeni publicznej w prostych słowach kilku

Tekst powstał na zaproszenie Fundacji Nauka dla Środowiska i ukaże się w przewodniku po przestrzeni publicznej, który powstaje w ramach projektu "Przestrzeń faktycznie publiczna". Wyzbywając się wszelkich naukowych naleciałości, należało opowiedzieć o przestrzeni tak, by zrozumieć mógł każdy.



Przestrzeń publiczna a dobro wspólne


Przestrzeń

Mówienie o przestrzeni publicznej wymaga zawężenia abstrakcyjnego pojęcia ‘przestrzeń’ do zakresu, który nas interesuje w tej publikacji. Używając słowa ‘przestrzeń’ będę miał na myśli wyłącznie otaczającą nas przestrzeń fizyczną, czyli przestrzeń kształtowaną przez ziemię, budynki i przyrodę. Idąc tym tropem pełne znaczenie pojęcia ‘przestrzeń publiczna’ okaże się oczywiste i naturalne, wynikające z dobra wspólnego.


Społeczność

Gospodarując przestrzenią, My, jako społeczność ustalamy zasady użytkowania przestrzeni. Najprostszą zasadą jest własność i to ona ustala zasięg przestrzeni publicznej, jako dostępnej dla wszystkich lub dla wybranych grup społecznych. Wiele form własności można pogrupować na publiczną i prywatną, przy czym najbardziej interesować nas będzie własność publiczna, czyli teoretycznie własność nas wszystkich. Rodzaj własności określa sposób ponoszenia odpowiedzialności za przestrzeń.

Odpowiedzialność w praktyce jest rozkładana na różnorodne instytucje kształtowane w procesie gospodarowania przestrzenią (władze lokalne, a po nich: Zarząd Dróg, Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej, itp.). Różne obowiązki związane z utrzymaniem przestrzeni są przypisane do różnych jednostek na odpowiadających im obszarach. Również My jako właściciele prywatnych własności jesteśmy w pewnym stopniu zobowiązani do ponoszenia odpowiedzialności za naszą własność. Przypisanie odpowiedzialności za przestrzeń publiczną różnorakim instytucjom nie zdejmuje jednak cząstkowej odpowiedzialności z Nas, jako społeczności użytkującej daną przestrzeń. Odpowiedzialność każdego z Nas składa się na odpowiedzialność społeczną za przestrzeń, w której żyjemy.


Demokracja

Odpowiedzialność społeczna lub precyzyjniej, obywatelska, polega na aktywnym zaangażowaniu obywateli w gospodarowanie przestrzenią swojego miasta lub wsi. To obywatele reprezentujący swoją społeczność mogą najskuteczniej regulować sprawność instytucji zajmujących się gospodarowaniem przestrzenią ‘z urzędu’, i mają do tego pełne prawo, regulowane odrębnymi ustawami dotyczącymi gospodarowania przestrzenią. Można powiedzieć, że w zakresie działania w przestrzeni publicznej jako mieszkańcy miast i wsi mamy bardzo dużo swobody do zaangażowanego działania na rzecz przestrzeni będącej naszym dobrem wspólnym.

Skuteczność społeczności obywatelskiej w działaniu wzrasta znacznie w procesie samoorganizacji, czyli poprzez powoływanie stowarzyszeń lub innych form organizacji ułatwiających koordynowanie współpracy, a także pozwalających na pozyskiwanie środków na ustalone wspólnie cele związane z konkretną przestrzenią ogólnodostępną. Obywatelska działalność organizacji pozarządowych przynosi najtrwalsze owoce w wyniku współpracy z instytucjami publicznymi, coraz częściej na zasadzie partnerstwa publiczno prywatnego.

Warto podkreślić, że bardzo wiele działań i motywacji dla społeczności lokalnej znajduje się właśnie w przestrzeni publicznej, ponieważ jest ona tym co fizycznie łączy ludzi. Od jakości, czyli od lepszego urządzenia przestrzeni pomiędzy nami, znacząco zależy to jak często i jak chętnie nawiązujemy ze sobą kontakt i w konsekwencji jak często jesteśmy skłonni współdziałać dla innych, istotnych społecznie celów.

Coraz częściej na forach rządowych i specjalistycznych przebijają się głosy, że to właśnie jakość zagospodarowania przestrzeni, w której żyjemy wpływa na jakość stosunków między ludźmi. Wydawałoby się oczywiste, że fakt np. posiadania wspólnie zbudowanego boiska we wsi stanowi o jej atrakcyjności dla mieszkańców, ale dopiero od niedawna dostrzega się związki pomiędzy takim faktem a poziomem ogólnego zadowolenia mieszkańców z życia.


Dobro wspólne

Korzystając z demokratycznej zasady współrządzenia, mieszkańcy-obywatele mogą mieć wpływ na jakość łączącej ich przestrzeni publicznej. Jedynie działając wspólnie mogą zwiększyć swoją skuteczność. Osiągnięcie pierwszych zadowalających efektów, np. wygospodarowanie nowego publicznego placu pod targowisko lub plac zabaw, zbudowanie boiska do gry, jest doskonałym zobrazowaniem tego, że przestrzeń publiczna jest podstawowym składnikiem dla zaistnienia dobra wspólnego.


Granice

Granice przestrzeni publicznej wyznacza umownie określona społeczność. Formalnie podstawowym wyznacznikiem ‘publiczności’ przestrzeni jest przypisana do niej własność. W praktyce jednak granice są dużo bardziej umowne i zależą bezpośrednio od osób zarządzających daną przestrzenią, zwiększających lub zmniejszających jej dostępność. Artysta X może przecież zamienić swoje własne mieszkanie w galerię malarską i nikt mu nie powie, że nie jest ono przestrzenią publiczną. Z drugiej strony, galerie handlowe mogą wydawać się przestrzenią w pełni publiczną, jednak dostęp do nich jest regulowany prywatną własnością i zyskiem.

Jak rozpoznawać przestrzeń publiczną w życiu codziennym? Granice przestrzeni publicznej to najczęściej ściana budynku, brama, płot lub inna forma zaznaczenia zmiany własności. Granice są wyczuwalne podświadomie, chodząc po mieście, po wsi, regularnie zadajemy sobie pytanie Czy wolno mi tu wejść? Granice są zależne od subiektywnych odczuć oraz od obowiązujących norm społecznych.


Przestrzeń społeczna

Zbliżona znaczeniowo do przestrzeni publicznej jest przestrzeń społeczna. Przymiotnik ‘społeczny’ można rozumieć jako: przynależący do określonej społeczności, np. przedszkolaków, uczniów, rehabilitantów. Przede wszystkim jednak słowo ‘społeczny’ ma wydźwięk: sprzyjający rozwijaniu więzi społecznych – zaprojektowany tak by społeczność czuła się dobrze. Przestrzeń społeczna będzie zatem wycinkiem bardziej uniwersalnej przestrzeni publicznej. Przestrzeń społeczna ulicy, przestrzeń społeczna placu – przestrzeń służąca formalnym i nieformalnym spotkaniom członków społeczności.

Dla osiągnięcia przestrzeni prawdziwie społecznej nie bez znaczenia są szczegółowe rozwiązania techniczne tej przestrzeni. Przykładowo, ilość przejść dla pieszych na ruchliwej ulicy, szerokość chodnika i ilość dostępnych przy nim miejsc odpoczynku, jakość oświetlenia nocą – to wpływa na nasze poczucie bezpieczeństwa. Ilość udogodnień takich jak niskie krawężniki przy wjazdach na ścieżkę rowerową lub przy zejściu na ulicę, drzewa zacieniające drogę w upalny dzień, bliskość usług w zasięgu pieszego spaceru, obecność dóbr kultury takich jak pomnik, rzeźba; to wszystko decyduje o komforcie korzystania z przestrzeni, który z kolei istotnie wpływa na to czy lubimy spędzać w niej czas czy nie.


Ustawodawstwo

Ustawa o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym z dnia 27 marca 2003 r. (Dz.U. Nr 80, poz. 717) w brzmieniu od 2010-02-15 określa "obszar przestrzeni publicznej" jako obszar o szczególnym znaczeniu dla zaspokojenia potrzeb mieszkańców, poprawy jakości ich życia i sprzyjający nawiązywaniu kontaktów społecznych ze względu na jego położenie oraz cechy funkcjonalno-przestrzenne, określony w studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy.

Bardziej konkretny dokument w postaci aktu prawa miejscowego, jakim jest miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego nie ma obowiązku określania jakości zagospodarowania przestrzeni publicznej. Może jednak zaproponować „ustalenia dotyczące przestrzeni publicznych, parametrów i wskaźników…” (Dz. U. nr 164 poz. 1587 z 2003 r. Rozporządzenie Ministra Infrastruktury w sprawie wymaganego zakresu projektu miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego). Sprecyzowanie tych parametrów powinno podlegać każdorazowo szerokiej publicznej dyskusji z udziałem zainteresowanych miejskich aktorów.

Faktyczne zagospodarowanie przestrzeni ma zatem szansę być w bardzo dużym stopniu zależne od oczekiwań społecznych. W celu wpływania na jakość przestrzeni publicznej oczekiwania te muszą zostać czytelnie wypowiedziane w formie postulatów, lub w formie stałej działalności zorganizowanych grup obywatelskich, które korzystając z praw demokracji, monitorują działania władz.


Europa

Jako obywatele Unii Europejskiej szybko dostosowujemy nasze wzorce przestrzeni publicznej do tych obowiązujących na Zachodzie. Samo pojęcie przestrzeni publicznej jest nam bliskie, jednak warto wspomnieć tu o nieco szerszym spojrzeniu na przestrzeń publiczną. Świadomie chciałbym się tu posłużyć najbardziej powszechną, a także stosunkowo dobrze rozbudowaną definicją przestrzeni publicznej dostępną na angielskiej wersji Wikipedii.


„Przestrzeń publiczna to rodzaj przestrzeni społecznej takiej jak plac miejski, będący dostępnym dla wszystkich niezależnie od płci, rasy, pochodzenia, wieku oraz poziomu społeczno-ekonomicznego. Jednym z wcześniejszych przykładów przestrzeni publicznych są błonia. Dla przykładu, do wejścia na nie, nie jest wymagany bilet, ani wchodzący nie są dyskryminowani na podstawie swojego pochodzenia. Centra handlowe są przykładami ‘przestrzeni prywatnej’ sprawiającej wrażenie ‘przestrzeni publicznej’.

Przestrzeń publiczna stała się również rodzajem probierza dla teorii krytycznej w relacji do filozofii, dla geografii (miejskiej), sztuk wizualnych, kulturoznawstwa, nauk społecznych i projektowania miejskiego.

Większość ulic, łącznie z chodnikami jest traktowanych jako przestrzeń publiczna, tak jak miejskie place i parki. Budynki rządowe (budżetowe – aut.) otwarte dla publiczności, takie jak biblioteki publiczne są również przestrzenią publiczną. Pomimo, że budynki lub nieruchomości będące własnością prywatną nie są traktowane jako przestrzeń publiczna, pozostają widoczne z chodników i arterii i w ten sposób mogą mieć wpływ na publiczny krajobraz wizualny, na przykład poprzez reklamę zewnętrzną.

Parki, targowiska, plaże, poczekalnie, itd. mogą być zamknięte nocą. Jako że ten fakt nie wyklucza żadnej grupy społecznej, ogólnie nie uznaje się go za ograniczającego wolności w użytkowaniu przestrzeni publicznej. Wejście do parków publicznych może być jednak ograniczone na podstawie miejsca zameldowania mieszkańca.

W krajach skandynawskich (Norwegia, Szwecja Finlandia), wszystkie obszary naturalne są postrzegane jako przestrzeń publiczna w myśl prawa: allemansrätten (prawo każdej osoby do przejścia, przekroczenia terenu).”


Przykłady

Niejednokrotnie przykładem najdoskonalszej przestrzeni publicznej była obwoływana plaża. Ta sama plaża, której setki kilometrów ogranicza nasz kraj od północy. Na plaży ludzie wchodzą w nieformalne kontakty, na plaży ludzie potrafią spędzić cały dzień na obserwowaniu zachowań innych ludzi, na plaży tolerowany jest stosunkowo mały dystans dzielący ludzi od siebie, co w okoliczności bycia prawie nagim, jest w naszej kulturze czymś niezwykłym i wyjątkowym.

Ambicją każdego miasta jest, by historycznie wyodrębniony, centralny obszar miasta funkcjonował jako oczywista, najatrakcyjniejsza przestrzeń publiczna miasta. I z tą przestrzenią mają problem miasta północnej Polski: Gdańsk – Długi Targ pod naciskiem komercjalizacji pochodzącej od przemysłu turystycznego traci swoją autentyczność, która mogłaby na co dzień przyciągać mieszkańców miasta; Szczecin – odważnie stara się kroczyć ku wodzie, jednak niejednoznaczny układ przestrzenny wynikający z nałożenia XIX planu miasta i arterii komunikacyjnych lat 6o-, 70-tych utrudnia identyfikację głównej przestrzeni publicznej; Koszalin – po własnoręcznym wyburzeniu substancji historycznej, nie może się zdecydować pomiędzy wpuszczeniem większej ilości samochodów do centrum (parking pod Rynkiem), a zhumanizowaniem głównych ciągów komunikacyjnych.

W kraju zatem trwa ożywiona dyskusja nad pożądaną formą naszych przestrzeni publicznych. Nie raz inspirujące przykłady można odnaleźć na pomorskiej wsi, gdzie jednoznacznie na pierwszym planie pojawia się interes mieszkańców i chęć poprawienia ich warunków bytowych. Coraz lepiej wyposażone place, łąki stają się centrami życia wiejskiego.

Przykłady miast naszych bliskich sąsiadów – Niemiec, Danii, Holandii, Belgii pozwalają, zdawałoby się, nie mieć wątpliwości co do przyszłego kierunku rozwoju naszych przestrzeni publicznych. Wyróżniać je powinien przede wszystkim zrównoważony udział środków transportu: autobus, bus, samochód, rower, pieszy, zamiast dzisiejszej totalnej dominacji samochodu, a także odważniejszy udział elementów przyrody – przykładem dawnych poniemieckich alei, każda główna ulica miejska powinna być obsadzona szpalerem szlachetnego drzewostanu. Powinny znikać bariery nie tylko przestrzenne (barierki, niepotrzebne krawężniki), ale i organizacyjne. Zapraszanie wszelkich aktywności ludzkich (drobny handel, kultura, sport, rozrywka) do centrum miast i wsi powinno pozwolić sprawić by na nowo zatętniły życiem, które na chwile uciekło przed ekrany komputerów i do handlowych molochów rodem z amerykańskich seriali.


Lektura dla zainteresowanych

Vademecum gospodarki przestrzennej (praca zespołowa), Instytut Rozwoju Miast, Kraków 2005

New city life - Gehl, Gemzoe, Kirknaes, Sternhagen Sondergaard, Copenhagen 2006

Życie między budynkami – Jan Gehl, oryg. Life Between Buildings, Wydawnictwo RAM, Kraków 2009

Język wzorców, Christopher Alexander, oryg. A Pattern Language, Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, Gdańsk 2008

www.communityplanning.net – ABC uspołecznionego planowania w Wielkiej Brytanii

www.frdl.pl – Forum Rozwoju Demokracji Lokalnej

www.partycypacjaobywatelska.pl – polska strona internetowa poświęcona promocji partycypacji społecznej w zarządzaniu przestrzenią publiczną