artykuł przedrukowany z opublikowanego w dniu 09.02.2009 w Gazecie Wyborczej:
http://miasta.gazeta.pl/warszawa/1,95190,6248919,Na_Placu_Defilad_stana_miniaturowe_budynki.html
Dariusz Bartoszewicz
Jeśli niczego nie możemy zbudować w centrum, zbudujmy przynajmniej na pl. Defilad makietę, by na niej sprawdzać, co lepiej tutaj pasuje - drapacze chmur, czy może drzewa - radzą Gall i Tomek, studenci architektury.
Media radzą, jak przetrwać w kryzysie: z paliwożernej terenówki przesiąść się na rower, zamiast w Toskanii wakacje spędzić w zakolu Wisły.
Jak w kryzysie zbudować centrum Warszawy? Stołeczne władze przespały tłuste lata prosperity. Mimo naporu kapitału zagranicznego, konkursu na koncepcję zagospodarowania otoczenia Pałacu Kultury (1992 r.), wszystko co się udało po 1989 r. to postawienie blaszanych hal. W 20 lat nic nie robienia wyrosło nowe pokolenie. Młodzi ludzie kończą właśnie Wydział Architektury Politechniki Warszawskiej. I mają swoje propozycje na tymczasowe urządzenie pustki.
- Zróbmy wielki model ścisłego centrum i postawmy puste w środku domy z betonu w skali 1:25. To oznacza, że Pałac Kultury będzie mieć niecałe 10 m. Domy Centrum miałby mniej więcej metr wysokości. Można by na nich usiąść, żeby pogadać o przyszłości centrum - proponują przyszli architekci Gall Podlaszewski (robi magisterkę) i Tomasz Gancarczyk (jest na IV roku).
Makieta stanęłaby na placu Defilad - między ul. Marszałkowską a kamienną trybuną, z której partyjna wierchuszka oglądała pochody pierwszomajowe. - Będzie można przejść się mini-Marszałkowską, zmierzyć, czy jest się wyższym od Marriotta, lub sprawdzić, co się stanie, jeśli dostawimy coś nowego do istniejącej zabudowy - mówią Gall i Tomek.
Na takim modelu nie byłoby miejsca na obiekty tymczasowe np. blaszaki. A te dopiero planowane jak Muzeum Sztuki Nowoczesnej czy drapacze chmur zostałyby wykonane z lżejszych materiałów, by je tylko przymierzyć do istniejącej zabudowy.
- Wyobrażam sobie, że ktoś przyjeżdża z taczką ziemi, na miniaturowym pl. Defilad sieje trawę i przekonuje do idei parku w tym miejscu. Zwolennicy wysokiej zabudowy taszczą kilka niewielkich drapaczy chmur. Stawiają je. A wszyscy zainteresowani sprawdzają jakby to miało wyglądać - przekonuje Gall.
Studenci uważają, że to idealne miejsce na taką akcję - dostępne i ruchliwe. Nawet w niedzielę na pl. Defilad wciąż chodzą ludzie. Gdyby natknęli się na makiety domów, na pewno to by ich zaintrygowało, być może sprowokowało do dyskusji o centrum. - Jak można podejmować sensowne dyskusje wcześniej tego nie sprawdzając w realu? - mówią Tomek i Gall.
Centrum ich marzeń w przyszłości wygląda tak: wielki park pełen atrakcji, naturalnie z Muzeum Sztuki Nowoczesnej. - Demokracja uzewnętrznia się poprzez urządzenie przestrzeni publicznych, które są dla wszystkich. Wieżowce megakoncernów to ich antyteza - twierdzi Tomek.Wielkie makiety mają Rzym i Londyn, Paryż i Berlin. To na nich sprawdza się, czy planowany budynek nie zepsuje widoków, ma odpowiednią wysokość i wielkość. U nas miasto rysuje się głównie myszką na ekranie komputera, co w realu kończy się często katastrofą w przestrzeni.
poniedziałek, 9 lutego 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz