co chcemy w mieście mieć...
Same auta..
czy więcej równowagi..
Bariery..
czy otwartą i dostępną przestrzeń..
Zamieszczam wykonaną w ramach dyplomu analizę potencjału przestrzennego śródmieścia. Takie ewolucyjne łatanie dziur, intensyfikowanie zabudowy, uczytelnianie przestrzeni... Taka matryca mogłaby stanowić wizualny podkład do wniosków inwestorskich lub indywidualnych wizji - czytelną obrazową platformę do planistycznej dyskusji. Rolą obowiązującego m.p.z.p. nie jest tworzenie uzgodnionego docelowego obrazu miasta w jakim chcemy żyć. Być może coś sprzyjającego pobudzaniu wyobraźni mogłoby stanowić element wspomagający budowanie zbiorowej świadomości miejsca. Ale to takie gdybanie niepraktyka ;)
Jasny fiolet - kwartały wymagające dogęszczenia i/lub uczytelnienia
Ciemny fiolet - proponowana zabudowa
Czerwony - ważniejsze obiekty publiczne
Jasny czerwony - struktura przestrzeni pieszych
P - parkingi zbiorcze
wtorek, 29 grudnia 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Szkoda, że nie zamieściłeś zdjęcia ul. Zwycięstwa, kiedy jeżdżą tam samochody ok. godz. 15:00 - 17:00, kiedy ludzie wracają z pracy. Sznury aut, które przecież nie jeżdżą spacerowo dla przyjemności, tylko przewożą ludzi z punktu A do punktu B. Co im zaproponujesz w zamian? Zatłoczone MZK? Rowery? Rowerami niech sobie ludzie jeżdżą po parku albo za miasto. Usunięcie pojazdów czy zwężenie jezdni (powrót do epoki Gomułki?) nie uatrakcyjni śródmieścia, w którym od Empiku zaczynają się głównie banki i parabanki (SKOKI Stefczyka).
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNie chodzi mi o zamknięcie centrum dla samochodów. Chodzi mi o utrudnienie tranzytu przez centrum i zapewnienie jego obsługi komunikacyjnej z zewnątrz (patrz system SCAFT). Połowa z samochodów, o których mówisz nie ma swojego punktu A ani B w centrum. Wg mnie najlepszym rozwiązaniem byłoby zrównoważenie wszystkich środków transportu nie tylko tak jak za Gomułki, ale w ogóle przed Gierkiem i tak jak w wielu podobnych skalą miastach Europy.
OdpowiedzUsuńChcesz cofnąć czas? Wprowadzić tramwaje w Koszalinie? Zlituj się, a może czas zdać sobie sprawę z nieuchronności pewnych zjawisk: ludzie nie piszą już telegramów, tylko SMS-y, nie wysyłają pocztówek z wakacji, tylko MMS-y, i tylko pocztowcy podśpiewujący sobie z cicha :Ludzie zejdźcie z drogi, bo listonosz jedzie" mogą się tym smucić ;-)
OdpowiedzUsuńJa mieszkam na obrzeżach miasta właśnie i dostosowywanie się do rozkładu jazdy MZK, posiadanie wymaganych drobnych na bilet u kierowcy (gdy kioski Ruchu są już zamknięte) to argumenty, żeby na organizowane w centrum miasta imprezy NIE JECHAĆ. Co innego samochodem (który mam i nie widzę powodu, by go nie używać): podjadę sobie w parę minut, gdzieś tam zaparkuję, skonsoliduję się z innymi mieszkańcami miasta i wygodnie wrócę do domu. Istotne jest słowo: wygodnie; w moim wieku nabiera ono coraz większej wagi. Ileż czasu można tłuc się rowerkiem czy autobusem? Do 30? 40 roku życia?
Dziękuję za Twoje komentarze i słuszne spostrzeżenie o 'nadwrażliwcach'. U mnie to się objawia tym, że wybiegam swoimi wyobrażeniami o mieście albo za daleko w przeszłość albo za daleko w przyszłość, podczas gdy życie toczy się właśnie tu i teraz. Do przemyślenia...
OdpowiedzUsuńPolecam odświeżanie:
OdpowiedzUsuńhttp://www.zielenpolska.pl/index.php/pMenuId/33
Uwaga, to nie są standardy czy wartości, których nie da się zastosować do Koszalina.