wtorek, 18 maja 2010

MeloZap w nowej odsłonie


Zimową szarugę Parku Książąt Pomorskich w centrum Koszalina rozjaśnił rozbłysk nocnej akcji. Dzieło zmarłego przed kilku laty koszalińskiego rzeźbiarza Melchiora Zapolnika pozyskało nowe szaty. Rzeźba nagle zaistniała w miejskiej przestrzeni.

Być może anonimowość przeprowadzonych działań nie pozwoliła na dopowiedzenie reszty. Chcemy, żeby kultura wróciła do domowych pieleszy! Akcja wobec niepewności - czy można cieszyć się ze zmiany, czy traktować ją li tylko jako akt wandalizmu (bo przecież nikt nie zaplanował tego czynu wspólnie z urzędnikami) - przeszła ciszą wobec przestrzennego krzyku.

Oprócz działania skoncentrowanego na rzeźbie, mimochodem inny apekt miejsca został wydobyty. Ulica Piastowska zaplanowana jako parkowa aleja z czasów niemieckich, zaistniała wreszcie jako doskonałe tło dla ekspozycji. Kto wie na ile przypadek to zrządził, że rzeźba stanęła tuż przy osi ulicy. Może będzie to pierwszy krok do wprowadzenia współczesnej sztuki z powrotem do przestrzeni publicznych?

4 komentarze:

  1. Muszę powiedzieć, że akcja mnie wkurzyła. Podejrzewałem spontaniczną akcję miejską. Nie mam charakteru donosiciela, toteż nie prosiłem służb czy mediów o wyjaśnienia. Służby i media zaś nie pytały siebie, nie wiedzieć czemu. Moim zdaniem cel, choć jak najbardziej słuszny, nie uświęca środków. Przestrzeń miejską należy ożywić, ale nie czyimś kosztem. Wyobrażacie sobie pomalować ratusz w nocy na seledyn? Albo pocztę główną na jaskrawą żółć? Tak więc działać jak najbardziej, czerpać od najlepszych, budzić świadomość, tylko, że z rozmysłem.

    OdpowiedzUsuń
  2. dla jasności, autor posta podkreśla swoją rolę jedynie jako komentatora zmieniającej się rzeczywistości.

    Dzięki za wpis, Anonimie. Mam nadzieję, że to zalążek dalszej dyskusji.

    Dla mnie to było świetne działanie. Ktoś wreszcie przełamał impas. Następne akcje pewnie będą rozmyślniejsze, ale to nie gwarantuje siły ich oddziaływania.

    OdpowiedzUsuń
  3. Piszesz, że jesteś li tylko komentatorem, a we wpisie czytam "Chcemy, żeby kultura wróciła do domowych pieleszy!" Chcemy - my - liczba mnoga. Poza tym obaj wiemy, że stoi za tym BeWuA.

    Moim zdaniem nie ma tu mowy o przełamaniu impasu, prawie nikt akcji bowiem nie dostrzegł, nie zareagował na nią, nie odpowiedział.A szkoda.

    Przyglądam się Twoim inicjatywom i gorąco im przyklaskuję (jedną nawet Ci podpowiedziałem ;)). Sam chciałbym, aby Koszalin zamiast gnuśnieć, zakwitł. Żeby gry miejskie, flashmoby, streetart, geochatching i inne ożywiły naszą społeczność. Żebyśmy poczuli, że Koszalin to my i to od nas zależy jakie jest to miasto - miś na miarę naszych możliwości ;) Chciałbym mieć tyle siły i determinacji co Ty. Ze względów obiektywnych jestem na uboczu, ale pracuję nad sobą. Dużo czytam i będę jak brzytwa ;) Pozdrawiam i proszę o troskę o nasz Koszalin.

    OdpowiedzUsuń
  4. Haha :) No to ja życzę nam, żebyśmy z czasem zaczęli działać mniej anonimowo bo już się gubię w tych anonimach :) Każda podpowiedź jest cenna, a jeśli możliwa do wdrożenia, to będzie wdrażana tak jak Pecha Kucha.

    OdpowiedzUsuń