środa, 17 listopada 2010

Podziel się swoją ulicą ze światem!



W oparciu o pozostałości niedokończonej autostrady, która miała połączyć Berlin z Kaliningradem, właśnie teraz budowana jest nowa kulturowa autostrada.

Do wszystkich osób mieszkających w pobliżu trasy Berlin - Kaliningrad: Dołóżcie swoje zdjęcia do budowy autostrady!

To nie kosztuje i jest proste: wykonaj trzy zdjęcia z progu swojego domu: w lewo, w prawo i na wprost. Zebrane przez nas zdjęcia codziennych środowisk w Niemczech, Polsce i Rosji utworzą współczesną autostradę. Wszystkie zdjecia zostaną złożone w materialne przedstawienie autostrady i w postaci wystawy będą podróżować po galeriach i przestrzeniach publicznych. Pierwsza wystawa zostanie otwarta 27.11 w Galerii Scena w Koszalinie, stąd prosimy o przysyłanie zdjęć NIE PÓŹNIEJ niż do 23 listopada na adres: superhighway2010@gmail.com

Super Highway Team:
Michał Kempiński (Warszawa)
Magda Piotrowska (Poznań)
Gall Podlaszewski (Koszalin)

czwartek, 28 października 2010

Otwartość i Przestrzeń


Dzięki uprzejmości red. Anny Makochonik, zamieszczam wywiad, który ukazał się w Mieście, w wydaniu z 29 października-4 listopada. [Tekst nie podlegał autoryzacji, moje uzupełnienia w istotnych kwestiach w ramkach]:

Rozmowa z Gallem Podlaszewskim, architektem, animatorem Pecha Kuchy (PK)
Skąd Pecha Kucha wzięła sie w Koszalinie?
– Ktoś do mnie napisał, anonimowo, że warto byłoby zrobić coś takiego w naszym mieście. Poszedłem z tym do Klubokawiarni BeWuA, pomysł się spodobał. Pierwsza Pecha Kucha, kwietniowa potwierdziła, że to świetna sprawa.
Byłeś na Pecha Kuchach organizowanych w innych miastach?
– Nie, ale kilka znajomych było, m.in w Gdańsku czy Poznaniu. Korzystałem też ze strony oficjalnej www.pecha-kucha.org.
Jak to się stało, że zostaliście włączeni do globalnej sieci jako jedne z 8 tylko polskich miast?
– Jest prowadzona rzetelna weryfikacja. Zanim przystąpiłem do organizacji PK, musiałem dokładnie napisać, dlaczego Koszalin miałby brać w tym udział, czy mamy odpowiednie miejsce – najlepiej gdzie się „pije i myśli". BeWuA spełnia to kryterium. Po każdej PK raportujemy jej przebieg, jest blog na żywo, a najlepsze
prezentacje trafiają na stronę oficjalną. Cały czas jesteśmy w kontakcie z Tokio. Mamy też możliwość wglądu w inne miasta. Generalnie w Polsce to się dobrze przyjmuje, tak jak u nas, co widać było w poniedziałek.
Jaka jest definicja PK?
– Pecha Kucha dosłownie oznacza gadu-gadu. Z kolei mechakucha oznacza coś zwariowanego, chaotycznego. Więc jest to luźna, spontaniczna prezentacja, której naczelną zasadą jest otwartość. Każdy może wyjść przed ludzi i pokazać co chce. Jest to też fantastyczna okazja do wyłapywania ciekawych ludzi. Naczelnym kryterium jest otwartość.
A gdyby zgłosił się do was ktoś np. z manifestem nacjonalistycznym, też mógłby wystąpić?
– Ta idea opiera się na szeroko pojętym zaufaniu. Zasady są znane ogólnie, nie mamy wglądu w prezentacje. Sądzę, że jeśli ktoś chciałby pokazać coś zupełnie przeciwstawnego przyjacielskim założeniom PK, to nie zostałby przez tę społeczność przyjęty. Mógłby zostać dopuszczony do głosu, ale niekoniecznie wysłuchany. W Koszalinie mamy problem z niedoborem ludzi. W Warszawie czy Łodzi są preselekcje. Dla nas każda osoba jest cenna. Za pierwszym razem było 12, drugim 8, a teraz 5 prezentacji [8, 12, 6 - GP]. Strasznie fajnych zresztą.
Co ludzie pokazują?
– PK wyszła ze środowiska architektów i designerów, więc przeważnie są to rzeczy związane z projektowaniem. Teraz bardziej wymieszane. U nas był np. marynarz, który usłyszał o PK, zeskanował zdjęcia z całego świata i powalił wszystkich na ziemię, albo kandydat na prezydenta (Artur Wezgraj – dop.am). Najstarsza peczakczanka, nie w Polsce, 70-letnia kobieta pokazała swoje czekoladowe wypieki.
Mnie najbardziej ujęła atmosfera PK. Co ciekawe, autonomiczni i nastawieni krytycznie zazwyczaj odbiorcy sztuki, tu zebrani w dwustuosobowej komunie są entuzjastyczni wobec wszystkiego, co widzą. To fenomen. Na czym on polega?
– Nawet autorzy PK nie sądzili, że ich pomysł tak się rozsieje po świecie. Dziś miast PK jest ponad [prawie] 400! To dowodzi, że formuła jest uniwersalna. Chodzi o zainteresowanie czymś nowym, a to już zakłada nastawienie na odbiór, a nie krytykę. Siedzimy wszyscy w jednym czasie, w jednej sali, w Koszalinie dodatkowo na ziemi, co też zmienia perspektywę, bo jesteśmy trochę jak dzieci. Docenia się odwagę prezentujących, często niedoświadczonych w wystąpieniach publicznych.
Z jednej strony jest to swobodna forma, ale z drugiej jednak skodyfikowana. Może ludzi kręci połączenie czegoś otwartego w formie, ale też dającego poczucie przynależności do grupy, wspólnoty, elity, która jest na coś umówiona.
– Myślę, że tak. PK jest też pomysłem na zespolenie środowisk kreatywnych w Koszalinie. Kiedy tu wróciłem po studiach, zauważyłem masę rozproszonych grupek ludzi, między którymi nie było żadnego przepływu informacji. A tu wszyscy na równych zasadach jesteśmy społecznością.
fot.Kamil Jurkowski
Masz ambicję stworzyć środowisko twórcze?
– By cokolwiek działo się w skali miasta, i by mogło ono artykułować swoją tożsamość, muszą być ludzie, którzy się znają, są otwarci, i z których wiedzy i doświadczeń można wspólnie korzystać. Wtedy da się działać razem. Każde miasto tego potrzebuje. Będę się cieszył, jeśli na gruncie tego co dziś robimy, dojrzeje coś większego, jakaś zintegrowana społeczność.
Podróżujesz, jesteś aktywny, dlaczego mieszkasz w Koszalinie?
– Pod koniec studiów w Warszawie tak tęskniłem za Koszalinem, że mi się śnił po nocach. Uważam że miasto ma olbrzymi potencjał, ale trzeba dużo wysiłku, żeby tu się coś działo. Jest unikatowe, choćby ze względu na położenie, bliskość morza. Praktyka światowa mówi, że małe miasta mają rację bytu. Studiuję w Weimarze, które ma 65 tysięcy mieszkańców. To przykład miasta, które potrafi wykorzystywać swoje atuty.
Paradoksalnie zaletą Koszalina może być to, że wielu rzeczy tu nie ma. A skoro nie ma, to mogą powstać.
– Dokładnie. Czuć u nas tę atmosferę zapotrzebowania. Krytycznie muszę odnieść się do władz Koszalina, które chcą chyba zrobić wszystko, by uczynić miasto prowincjonalnym. Tu naprawdę są możliwości, choćby przez to, że mamy Politechnikę, a na niej [mnóstwo kreatywnych studentów wydziału] wydział wzornictwa. Ale trzeba się w tym przypadku otworzyć, a nie udawać otwartych.
Zmienić trzeba mentalność czy przestrzeń?
– Przede wszystkim mentalność. Ludzie muszą być gotowi na zmiany i chcieć ich. Myślę, że warto też podróżować, żeby podpatrywać rozwiązania, a potem wykorzystywać tę wiedzę tu.
A przestrzeń?
Oczywiście też. Sama w sobie jest inspirująca. Warto ją kształtować, tworzyć jej rozpoznawalne znaki. My na razie chwalimy się tym, że mamy Emkę i Forum. To są nasze marki. Myślę, że stać nas na więcej i to jest przed nami, pytanie czy za pięć czy dziesięć lat.
Jakie zjawiska obserwowane w innych miastach warto zastosować, np. u nas?
– Choćby idea „shared space" – dzielenie się przestrzenią i likwidowanie barier. Czyli: samochody jadą 30 km/h, ludzie spacerują, rowery jeżdżą szlakami. Następują dzięki temu niespodziewane interakcje. U nas jest odwrotnie: bariery, pomysły nietrafionych inwestycji, jak np. budowanie tunelu pod [przed] dworcem. W Weimarze np. stawia się też na naukę. U nas oprócz budowanej hali widowiskowo-sportowej nie ma żadnej polityki wykorzystania potencjału Politechniki, budowania jej jakości. [chodziło mi o czytelną politykę rozwoju miasta w oparciu o potencjał generowany przez Politechnikę i na odwrót: rozwoju Politechniki w oparciu o potencjał miasta]
Pytanie też, gdzie jest 20 tysięcy studentów tej uczelni? Bo w mieście ich nie widać.
– Tak, i to jest dobre pytanie, zwłaszcza w przypadku tak małego miasta. To olbrzymia rzesza ludzi, która powinna je wypełniać. Tymczasem campus rozwija się w stronę lasu, więc znowu odciąga młodych od centrum. Na razie idzie to w kierunku modelu amerykańskiego: uczelnia, wokół parkingi, wszystko w jednym miejscu. Ja się temu modelowi sprzeciwiam, bo on nie służy integrowaniu się miasta. Stawiamy na politykę sprzyjania samochodom, więc nie dziwmy się, że miasto coraz bardziej się korkuje.
Jesteś współautorem projektu zakładającego w dużym skrócie przebudowę centrum miasta. „Warsztat Koszalin" zakładał przeprowadzenie eksperymentu z zamknięciem kilku ulic wokół ratusza, ale utknął. Dlaczego?
– Ciągle trafiamy na opór władz Koszalina. Sprzyjał nam prezydent Krzysztof Hołub, teraz znów stanęliśmy z tym projektem w miejscu. Trzeba władze zapytać, dlaczego chcą trwać przy stanie obecnym, który nikogo nie zadowala. Przed wyborami nikt decyzji w naszej sprawie nie podejmie.
Ja dość sceptycznie patrzę na projekt robienia deptaku w centrum. Ogromna inwestycja, duży opór mieszkańców...
– Chciałbym coś sprostować. Ja się skłaniam ku koncepcji spowolnienia ruchu, a nie komunikacyjnego zamknięcia centrum. Chodzi o zwężenie czterech pasów do dwóch i powiększenie przestrzeni dla pieszych. Jestem za tym, by zmieniać coś odważnymi, ale małymi krokami.
Co to da?
– Ulica Zwycięstwa na wysokości Traugutta ma dwa pasy, potem rozszerza się na cztery, by na Szczecińskiej znów zmienić się w dwa. To nonsens. Zabierając te dwa pasy małym kosztem dajemy przestrzeń pod różną działalność. Chodzi o zbudowanie normalnego miasta, z wąskimi ulicami, szerokimi chodnikami. Trochę się przestraszyłem, słysząc o planach deptaku, ograniczania ruchu i wielkich inwestycji. Zaczynamy w ten sposób od orania i wydawania setek tysięcy. Jestem za to zwolennikiem deptaku na niedzielę, tak jak ma to miejsce np. na Nowym Świecie w Warszawie. Można takie rozwiązanie sprawdzić – na miesiąc postawić blokady i zobaczyć, jak to się przyjmie. [na miesiąc lub na krótkie okresy czasu - np. w weekendy w celu organizowania różnorodnych akcji miejskich. Jednym z ciekawych rozwiązań jest przeniesienie giełdy do Centrum, które podsunął Soren Jylling]
Jak chciałbyś, żeby Koszalin wyglądał za 10 lat?
– Przede wszystkim, żeby nie rozlewał się na pola i łąki. Żeby zaczęło się dogęszczać centrum. To ogólnoświatowa tendencja zamożniejących państw. Obliczyłem kiedyś, że w obrębie obwodnicy [śródmiejskiej] można zagospodarowć 150tysięcy m2 powierzchni [stworzyć 150tysięcy m2 powierzchni użytkowej]. Dobrze byłoby usprawnić komunikację miejską, by do centrum można było zawsze dojechać, a autobusy kursowały często, też wieczorem. Wtedy centrum będzie żyło. Życzę też, by Politechnika się [jeszcze] lepiej rozwijała. No i odwagi w przestrzeni.
Rozmawiała:
Anna Makochonik

czwartek, 21 października 2010

Burzyć czy tworzyć

W odpowiedzi na artykuł Janusza Jackiewicza (dziennik Miasto - 15.10.10).

Bardzo lubię te cztery budynki na Zwycięstwa. Sygnalizują dawny początek miasta: po lewej cztery domki, po prawej wille, dalej zabudowa pierzejowa, i tak aż do centrum. Przeplatane wielkopłytową zabudową lat 60-tych i 70-tych. Koszalin przerósł Cöslin.

Biblioteka Uniwersytetu Bauhaus w Weimarze (fot. Tobias Adam)

Zobrazowany powyżej przykład pokazuje, że Weimar, 60-tysięczne miasto o silnym, XIX-wiecznym dziedzictwie potrafi zdobyć się na czytelny architektoniczny gest: „W naszym mieście stawiamy na naukę! Wszystko tutaj jest podporządkowane współczesnej kulturze wiedzy.” W Koszalinie historyczne budynki jeśli zastępuje się nowymi, to raczej nijakimi. W opisanej przez JJ sprawie kluczowa wydaje mi się nie kwestia: czy zastępować, lecz: czym zastępować?

Z artykułu, do którego się odnoszę, wynika, że na miejscu poniemieckich domków ma stanąć spory mieszkalny dom. Dawne przedmieście Koszalina, dla którego te domki były charakterystyczne, po wojnie zamieniło się w jeden z najistotniejszych węzłów w mieście (Traugutta/Zwycięstwa/4 marca). Koncentracja mieszkań i usług w węzłach komunikacyjnych jest logiczną zasadą rozwoju miast, więc kierunek opisywanych zmian należy odbierać pozytywnie. Dzisiaj rola tego węzła jest potwierdzona ekonomicznie przez najwyższą koncentrację supermarketów w mieście.

Pytanie, czy to, co otrzymamy na miejscu poniemieckich domków (wraz z przynależnym otoczeniem, może lepszym od dzisiejszych krzaków) będzie czymś więcej niż bryłą pstrokatego styropianu. Nowa zabudowa mieszkalna na tyłach niedalekiej ul. Wyspiańskiego odgradza się od swojego otoczenia murem (grelus.org/blog/2010/10/mury). Czy nowa zabudowa na Zwycięstwa zdoła nadać lepszy ton przyszłemu centrum dzielnicowemu wschodniego Koszalina, czy też będziemy musieli czekać 20 lat na zastąpienie supermarketowych stodół czymś ambitniejszym, by tak jak kiedyś móc jechać główną ulicą naszego miasta bez odwracania wzroku? Czy na miejscu zburzonego potrafimy stworzyć?

środa, 29 września 2010

o przestrzeni publicznej w prostych słowach kilku

Tekst powstał na zaproszenie Fundacji Nauka dla Środowiska i ukaże się w przewodniku po przestrzeni publicznej, który powstaje w ramach projektu "Przestrzeń faktycznie publiczna". Wyzbywając się wszelkich naukowych naleciałości, należało opowiedzieć o przestrzeni tak, by zrozumieć mógł każdy.



Przestrzeń publiczna a dobro wspólne


Przestrzeń

Mówienie o przestrzeni publicznej wymaga zawężenia abstrakcyjnego pojęcia ‘przestrzeń’ do zakresu, który nas interesuje w tej publikacji. Używając słowa ‘przestrzeń’ będę miał na myśli wyłącznie otaczającą nas przestrzeń fizyczną, czyli przestrzeń kształtowaną przez ziemię, budynki i przyrodę. Idąc tym tropem pełne znaczenie pojęcia ‘przestrzeń publiczna’ okaże się oczywiste i naturalne, wynikające z dobra wspólnego.


Społeczność

Gospodarując przestrzenią, My, jako społeczność ustalamy zasady użytkowania przestrzeni. Najprostszą zasadą jest własność i to ona ustala zasięg przestrzeni publicznej, jako dostępnej dla wszystkich lub dla wybranych grup społecznych. Wiele form własności można pogrupować na publiczną i prywatną, przy czym najbardziej interesować nas będzie własność publiczna, czyli teoretycznie własność nas wszystkich. Rodzaj własności określa sposób ponoszenia odpowiedzialności za przestrzeń.

Odpowiedzialność w praktyce jest rozkładana na różnorodne instytucje kształtowane w procesie gospodarowania przestrzenią (władze lokalne, a po nich: Zarząd Dróg, Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej, itp.). Różne obowiązki związane z utrzymaniem przestrzeni są przypisane do różnych jednostek na odpowiadających im obszarach. Również My jako właściciele prywatnych własności jesteśmy w pewnym stopniu zobowiązani do ponoszenia odpowiedzialności za naszą własność. Przypisanie odpowiedzialności za przestrzeń publiczną różnorakim instytucjom nie zdejmuje jednak cząstkowej odpowiedzialności z Nas, jako społeczności użytkującej daną przestrzeń. Odpowiedzialność każdego z Nas składa się na odpowiedzialność społeczną za przestrzeń, w której żyjemy.


Demokracja

Odpowiedzialność społeczna lub precyzyjniej, obywatelska, polega na aktywnym zaangażowaniu obywateli w gospodarowanie przestrzenią swojego miasta lub wsi. To obywatele reprezentujący swoją społeczność mogą najskuteczniej regulować sprawność instytucji zajmujących się gospodarowaniem przestrzenią ‘z urzędu’, i mają do tego pełne prawo, regulowane odrębnymi ustawami dotyczącymi gospodarowania przestrzenią. Można powiedzieć, że w zakresie działania w przestrzeni publicznej jako mieszkańcy miast i wsi mamy bardzo dużo swobody do zaangażowanego działania na rzecz przestrzeni będącej naszym dobrem wspólnym.

Skuteczność społeczności obywatelskiej w działaniu wzrasta znacznie w procesie samoorganizacji, czyli poprzez powoływanie stowarzyszeń lub innych form organizacji ułatwiających koordynowanie współpracy, a także pozwalających na pozyskiwanie środków na ustalone wspólnie cele związane z konkretną przestrzenią ogólnodostępną. Obywatelska działalność organizacji pozarządowych przynosi najtrwalsze owoce w wyniku współpracy z instytucjami publicznymi, coraz częściej na zasadzie partnerstwa publiczno prywatnego.

Warto podkreślić, że bardzo wiele działań i motywacji dla społeczności lokalnej znajduje się właśnie w przestrzeni publicznej, ponieważ jest ona tym co fizycznie łączy ludzi. Od jakości, czyli od lepszego urządzenia przestrzeni pomiędzy nami, znacząco zależy to jak często i jak chętnie nawiązujemy ze sobą kontakt i w konsekwencji jak często jesteśmy skłonni współdziałać dla innych, istotnych społecznie celów.

Coraz częściej na forach rządowych i specjalistycznych przebijają się głosy, że to właśnie jakość zagospodarowania przestrzeni, w której żyjemy wpływa na jakość stosunków między ludźmi. Wydawałoby się oczywiste, że fakt np. posiadania wspólnie zbudowanego boiska we wsi stanowi o jej atrakcyjności dla mieszkańców, ale dopiero od niedawna dostrzega się związki pomiędzy takim faktem a poziomem ogólnego zadowolenia mieszkańców z życia.


Dobro wspólne

Korzystając z demokratycznej zasady współrządzenia, mieszkańcy-obywatele mogą mieć wpływ na jakość łączącej ich przestrzeni publicznej. Jedynie działając wspólnie mogą zwiększyć swoją skuteczność. Osiągnięcie pierwszych zadowalających efektów, np. wygospodarowanie nowego publicznego placu pod targowisko lub plac zabaw, zbudowanie boiska do gry, jest doskonałym zobrazowaniem tego, że przestrzeń publiczna jest podstawowym składnikiem dla zaistnienia dobra wspólnego.


Granice

Granice przestrzeni publicznej wyznacza umownie określona społeczność. Formalnie podstawowym wyznacznikiem ‘publiczności’ przestrzeni jest przypisana do niej własność. W praktyce jednak granice są dużo bardziej umowne i zależą bezpośrednio od osób zarządzających daną przestrzenią, zwiększających lub zmniejszających jej dostępność. Artysta X może przecież zamienić swoje własne mieszkanie w galerię malarską i nikt mu nie powie, że nie jest ono przestrzenią publiczną. Z drugiej strony, galerie handlowe mogą wydawać się przestrzenią w pełni publiczną, jednak dostęp do nich jest regulowany prywatną własnością i zyskiem.

Jak rozpoznawać przestrzeń publiczną w życiu codziennym? Granice przestrzeni publicznej to najczęściej ściana budynku, brama, płot lub inna forma zaznaczenia zmiany własności. Granice są wyczuwalne podświadomie, chodząc po mieście, po wsi, regularnie zadajemy sobie pytanie Czy wolno mi tu wejść? Granice są zależne od subiektywnych odczuć oraz od obowiązujących norm społecznych.


Przestrzeń społeczna

Zbliżona znaczeniowo do przestrzeni publicznej jest przestrzeń społeczna. Przymiotnik ‘społeczny’ można rozumieć jako: przynależący do określonej społeczności, np. przedszkolaków, uczniów, rehabilitantów. Przede wszystkim jednak słowo ‘społeczny’ ma wydźwięk: sprzyjający rozwijaniu więzi społecznych – zaprojektowany tak by społeczność czuła się dobrze. Przestrzeń społeczna będzie zatem wycinkiem bardziej uniwersalnej przestrzeni publicznej. Przestrzeń społeczna ulicy, przestrzeń społeczna placu – przestrzeń służąca formalnym i nieformalnym spotkaniom członków społeczności.

Dla osiągnięcia przestrzeni prawdziwie społecznej nie bez znaczenia są szczegółowe rozwiązania techniczne tej przestrzeni. Przykładowo, ilość przejść dla pieszych na ruchliwej ulicy, szerokość chodnika i ilość dostępnych przy nim miejsc odpoczynku, jakość oświetlenia nocą – to wpływa na nasze poczucie bezpieczeństwa. Ilość udogodnień takich jak niskie krawężniki przy wjazdach na ścieżkę rowerową lub przy zejściu na ulicę, drzewa zacieniające drogę w upalny dzień, bliskość usług w zasięgu pieszego spaceru, obecność dóbr kultury takich jak pomnik, rzeźba; to wszystko decyduje o komforcie korzystania z przestrzeni, który z kolei istotnie wpływa na to czy lubimy spędzać w niej czas czy nie.


Ustawodawstwo

Ustawa o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym z dnia 27 marca 2003 r. (Dz.U. Nr 80, poz. 717) w brzmieniu od 2010-02-15 określa "obszar przestrzeni publicznej" jako obszar o szczególnym znaczeniu dla zaspokojenia potrzeb mieszkańców, poprawy jakości ich życia i sprzyjający nawiązywaniu kontaktów społecznych ze względu na jego położenie oraz cechy funkcjonalno-przestrzenne, określony w studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy.

Bardziej konkretny dokument w postaci aktu prawa miejscowego, jakim jest miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego nie ma obowiązku określania jakości zagospodarowania przestrzeni publicznej. Może jednak zaproponować „ustalenia dotyczące przestrzeni publicznych, parametrów i wskaźników…” (Dz. U. nr 164 poz. 1587 z 2003 r. Rozporządzenie Ministra Infrastruktury w sprawie wymaganego zakresu projektu miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego). Sprecyzowanie tych parametrów powinno podlegać każdorazowo szerokiej publicznej dyskusji z udziałem zainteresowanych miejskich aktorów.

Faktyczne zagospodarowanie przestrzeni ma zatem szansę być w bardzo dużym stopniu zależne od oczekiwań społecznych. W celu wpływania na jakość przestrzeni publicznej oczekiwania te muszą zostać czytelnie wypowiedziane w formie postulatów, lub w formie stałej działalności zorganizowanych grup obywatelskich, które korzystając z praw demokracji, monitorują działania władz.


Europa

Jako obywatele Unii Europejskiej szybko dostosowujemy nasze wzorce przestrzeni publicznej do tych obowiązujących na Zachodzie. Samo pojęcie przestrzeni publicznej jest nam bliskie, jednak warto wspomnieć tu o nieco szerszym spojrzeniu na przestrzeń publiczną. Świadomie chciałbym się tu posłużyć najbardziej powszechną, a także stosunkowo dobrze rozbudowaną definicją przestrzeni publicznej dostępną na angielskiej wersji Wikipedii.


„Przestrzeń publiczna to rodzaj przestrzeni społecznej takiej jak plac miejski, będący dostępnym dla wszystkich niezależnie od płci, rasy, pochodzenia, wieku oraz poziomu społeczno-ekonomicznego. Jednym z wcześniejszych przykładów przestrzeni publicznych są błonia. Dla przykładu, do wejścia na nie, nie jest wymagany bilet, ani wchodzący nie są dyskryminowani na podstawie swojego pochodzenia. Centra handlowe są przykładami ‘przestrzeni prywatnej’ sprawiającej wrażenie ‘przestrzeni publicznej’.

Przestrzeń publiczna stała się również rodzajem probierza dla teorii krytycznej w relacji do filozofii, dla geografii (miejskiej), sztuk wizualnych, kulturoznawstwa, nauk społecznych i projektowania miejskiego.

Większość ulic, łącznie z chodnikami jest traktowanych jako przestrzeń publiczna, tak jak miejskie place i parki. Budynki rządowe (budżetowe – aut.) otwarte dla publiczności, takie jak biblioteki publiczne są również przestrzenią publiczną. Pomimo, że budynki lub nieruchomości będące własnością prywatną nie są traktowane jako przestrzeń publiczna, pozostają widoczne z chodników i arterii i w ten sposób mogą mieć wpływ na publiczny krajobraz wizualny, na przykład poprzez reklamę zewnętrzną.

Parki, targowiska, plaże, poczekalnie, itd. mogą być zamknięte nocą. Jako że ten fakt nie wyklucza żadnej grupy społecznej, ogólnie nie uznaje się go za ograniczającego wolności w użytkowaniu przestrzeni publicznej. Wejście do parków publicznych może być jednak ograniczone na podstawie miejsca zameldowania mieszkańca.

W krajach skandynawskich (Norwegia, Szwecja Finlandia), wszystkie obszary naturalne są postrzegane jako przestrzeń publiczna w myśl prawa: allemansrätten (prawo każdej osoby do przejścia, przekroczenia terenu).”


Przykłady

Niejednokrotnie przykładem najdoskonalszej przestrzeni publicznej była obwoływana plaża. Ta sama plaża, której setki kilometrów ogranicza nasz kraj od północy. Na plaży ludzie wchodzą w nieformalne kontakty, na plaży ludzie potrafią spędzić cały dzień na obserwowaniu zachowań innych ludzi, na plaży tolerowany jest stosunkowo mały dystans dzielący ludzi od siebie, co w okoliczności bycia prawie nagim, jest w naszej kulturze czymś niezwykłym i wyjątkowym.

Ambicją każdego miasta jest, by historycznie wyodrębniony, centralny obszar miasta funkcjonował jako oczywista, najatrakcyjniejsza przestrzeń publiczna miasta. I z tą przestrzenią mają problem miasta północnej Polski: Gdańsk – Długi Targ pod naciskiem komercjalizacji pochodzącej od przemysłu turystycznego traci swoją autentyczność, która mogłaby na co dzień przyciągać mieszkańców miasta; Szczecin – odważnie stara się kroczyć ku wodzie, jednak niejednoznaczny układ przestrzenny wynikający z nałożenia XIX planu miasta i arterii komunikacyjnych lat 6o-, 70-tych utrudnia identyfikację głównej przestrzeni publicznej; Koszalin – po własnoręcznym wyburzeniu substancji historycznej, nie może się zdecydować pomiędzy wpuszczeniem większej ilości samochodów do centrum (parking pod Rynkiem), a zhumanizowaniem głównych ciągów komunikacyjnych.

W kraju zatem trwa ożywiona dyskusja nad pożądaną formą naszych przestrzeni publicznych. Nie raz inspirujące przykłady można odnaleźć na pomorskiej wsi, gdzie jednoznacznie na pierwszym planie pojawia się interes mieszkańców i chęć poprawienia ich warunków bytowych. Coraz lepiej wyposażone place, łąki stają się centrami życia wiejskiego.

Przykłady miast naszych bliskich sąsiadów – Niemiec, Danii, Holandii, Belgii pozwalają, zdawałoby się, nie mieć wątpliwości co do przyszłego kierunku rozwoju naszych przestrzeni publicznych. Wyróżniać je powinien przede wszystkim zrównoważony udział środków transportu: autobus, bus, samochód, rower, pieszy, zamiast dzisiejszej totalnej dominacji samochodu, a także odważniejszy udział elementów przyrody – przykładem dawnych poniemieckich alei, każda główna ulica miejska powinna być obsadzona szpalerem szlachetnego drzewostanu. Powinny znikać bariery nie tylko przestrzenne (barierki, niepotrzebne krawężniki), ale i organizacyjne. Zapraszanie wszelkich aktywności ludzkich (drobny handel, kultura, sport, rozrywka) do centrum miast i wsi powinno pozwolić sprawić by na nowo zatętniły życiem, które na chwile uciekło przed ekrany komputerów i do handlowych molochów rodem z amerykańskich seriali.


Lektura dla zainteresowanych

Vademecum gospodarki przestrzennej (praca zespołowa), Instytut Rozwoju Miast, Kraków 2005

New city life - Gehl, Gemzoe, Kirknaes, Sternhagen Sondergaard, Copenhagen 2006

Życie między budynkami – Jan Gehl, oryg. Life Between Buildings, Wydawnictwo RAM, Kraków 2009

Język wzorców, Christopher Alexander, oryg. A Pattern Language, Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, Gdańsk 2008

www.communityplanning.net – ABC uspołecznionego planowania w Wielkiej Brytanii

www.frdl.pl – Forum Rozwoju Demokracji Lokalnej

www.partycypacjaobywatelska.pl – polska strona internetowa poświęcona promocji partycypacji społecznej w zarządzaniu przestrzenią publiczną

czwartek, 26 sierpnia 2010

droga jest długa

66.6% wydatków (pula 6,5 mln zł) Urzędu Miasta w ramach współpracy z organizacjami pozarządowymi skierowane na krzewienie kultury fizycznej może oznaczać tylko jedno: wracamy do korzeni demokracji. Dopiero wyćwiczeni niczym myronowi dyskobole (lub koszykarze AZS Koszalin), możemy dzielnie podjąć się współrządzenia miastem.

poniedziałek, 23 sierpnia 2010

na rower


Optymistyczny artykuł pozwala wierzyć, że rowerowa fala dopłynie i kiedyś do nas. Czy jednak w Polsce tak zafascynowanej Ameryką (czytaj: model rozwoju a lá supermarkety otoczone betonowym morzem parkingów i dom na przedmieściach) jest możliwy do zrealizowania model rozwoju miasta oparty na ekonomice kompaktowości? Czy też podobnie jak nasi zamorscy pobratymcy, musimy wpierw doświadczyć na własnej skórze asfaltowej (u nas polbrukowej) rzeźni na łąkach, laskach i polach, by po czterech dekadach "rozwoju" zorientować się, że jednak fajnie byłoby mieć miasto, w którym na pieszo można wyskoczyć na piwo, w którym w 5 minut można podskoczyć na rowerze po coś do centrum, w którym samochód jest potrzebny, żeby pojechać do IKEI w Poznaniu, a nie do Biedronki pod domem...

niedziela, 22 sierpnia 2010

Więcej demokracji

Zbliżają się wybory samorządowe. Oprócz zmian osobowych, dają też szansę przeprowadzenia strukturalnych zmian dotyczących myślenia o zarządzaniu miastem. Empiryczne przykłady zarówno dużych (Berlin, Londyn, Paryż) jak i małych północnoeuropejskich miast, pokazują że demokracja obywatelska na poziomie lokalnym zwyczajnie się opłaca.

Co zrobić by demokracja stawała się bardziej bezpośrednia? Na poziomie lokalnym - miasta i dzielnicy obywatel musi czuć że ma wpływ na swoje otoczenie. Niezbędne w tym celu jest oddelegowanie części władzy i decyzji w ręce najmniejszych jednostek administracyjnych - rad osiedlowych. Rady te swoją wielkością nawiązują do idealnej samorządnej społeczności demokratycznej, określanej w przedziale 5-10 tysięcy mieszkańców.

Żadna inwestycja z publicznych środków nie powinna odbywać się bez wiedzy mieszkańców - nie tylko w ostatnim procesie realizacji, ale także na samym początku każdego działania inwestycyjnego. Więcej, powinno rozważyć się zwiększenie budżetu rad osiedlowych tak, by samodzielnie mogły decydować o wydatkowaniu pieniędzy na przekształcanie najbliższego otoczenia, a docelowo takich usług jak: gospodarka mieszkaniowa, naprawy i konserwacja, ulice parki, policja, usługi w sąsiedztwie - a nawet - edukacja i opieka społeczna. tu szerszy artykuł

tu zaś nawiązanie do potrzeb przemiany mentalnej wśród urzędników i architektów: http://nightlybuilt.org/?p=1347

czwartek, 22 lipca 2010

Bauhaus University Weimar



jest krzesło do wspięcia się na

Od trzech lat Bauhaus University Weimar umożliwia absolwentom architektury i pokrewnych kierunków z całego świata wykonywanie swojej pracy doktorskiej w ramach Urban Heritage Research Program (w wolnym tłumaczeniu Program Badawczy Dziedzictwo Miejskie).

Pod koniec czerwca, po przejściu wszelkich procedur kwalifikacyjnych, otrzymałem miłą informację o przyjęciu mnie na studia pod opieką profesora Franka Eckardta [tu CV i lista arcyciekawych aktywności], który zgodził się być promotorem mojej anglojęzycznej pracy.

W związku z moją utrwaloną tendencją do obnażania pracy w trakcie pracy, w zgodzie z hasłami anarcho-demokracji i otwartego procesu twórczego, założyłem bloga, na którym sukcesywnie będą pojawiać się wszelkie treści związane z doktoratem o roboczym tytule: German Urban Heritage as a Design Factor in Polish Middle Pomerania.




Weimar.... bo tu bije źródło.

Prof. Ella Chmielewska (University of Edinburgh) i Jerzy Elżanowski (Montreal, Canada) - to oni wpłynęli na moją decyzję o wyborze Bauhausu na miejsce ubiegania się o doktorat.

czwartek, 27 maja 2010

Pecha Kucha Night Koszalin #1

niebawem zaktualizujemy koszalińską stronę peczakczy, na której będzie można śledzić aktualne informacje oraz relacje z poprzednich wydarzeń.



Weź udział w pierwszej oficjalnej odsłonie koszalińskiej peczakczy! Zgłoś swoją prezentację do 23 czerwca. Start - piątek 25 czerwca o 20.20!

W piątek wieczorem obowiązują te same zasady jak zawsze:
1. bawimy się świetnie biorąc aktywny udział w akcji
2. siedzimy wygodnie na materacach, można przynieść swoje poduchy
3. palimy na zewnątrz lokalu



Autorem plakatu jest Wojciech Grela .

Pomeranian Super Bunker

Nasi niemieccy partnerzy ze stowarzyszenia Urbanophil pod tym linkiem opublikowali swój raport z warsztatów. Oprócz obiektywnej relacji z wydarzeń postawione zostają w nim istotne pytania o przyszłość wspólnego dziedzictwa Rosji, Niemiec, Wielkiej Brytani i USA, które znalazło się na terenie Polski i które dzisiaj poprzez przeprowadzone warsztatowe działania ujawnia swoją europejską przynależność. Verena Pfeiffer i Lukas Foljanty sugeruują, że odpowiedzi dotyczące tego wspólnego powojennego dziedzictwa mogą zostać wypracowane na drodze dalszych działań, korzystając z faktu dogodnego położenia Super Bunkra w połowie drogi pomiędzy Niemcami i Rosją, 30km na południe od Koszalina.






















6 czerwca w Instytucie Wzornictwa Politechniki Koszalińskiej odbyła się prezentacja wyników międzynarodowych warsztatów koncepcyjnych. Zapraszam do zapoznania się z treścią projektu poniżej oraz z raportem na stronie: http://warsztat.koszalin.pl/

Do niedawna lasy zachodniopomorskiej gminy Tychowo ukrywały w tajemnicy przed światem
infrastrukturę wojskową. Dwa bunkry wybudowane na zlecenie armii sowieckiej między 1969 a 1971 rokiem były przypuszczalnie miejscem składowania głowic nuklearnych o mocy 500 megaton. Miejsce było utrzymane jako tajne, aż do wycofania wojsk rosyjskich w latach 1992-93. Niedługo potem dostało się pod opiekę jednostki więziennej, która zagospodarowała obiekty wojskowych koszar. Dwustu więźniów stanowi główny kontekst społeczny obszaru.

Trzy kilometry dalej znajdują się ślady poniemieckiego obozu jenieckiego (1943-45) Stalag Luft IV dla
10.000 pilotów alianckich od 18 lat regularnie odwiedzane przez ostatnich żyjących amerykańskich i brytyjskich więźniów. Pomimo skromnego zachowania substancji materialnej obozu, na miejscu niedaleko stacji kolejowej Podborsko, przy udziale lokalnego stowarzyszenia (Stowarzyszenie Luft IV w trakcie rejestracji) powstał zalążek miejsca pamięci.

Specyfiką otoczenia jest wysokie, strukturalne bezrobocie i utrudnione szanse rozwoju gospodarczego z uwagi na izolację przestrzenną.

Cel projektu:

Podjęcie wszechstronnej analizy potencjałów miejsca: przestrzennego, symbolicznego, ideologicznego, społecznego. W oparciu o uzyskaną wiedzę, podjęcie interdyscyplinarnych działań projektowych dla stworzenia wizji możliwych kierunków rozwoju wybranego obszaru. Wizja ma posłużyć określeniu możliwych efektów synergii pomiędzy zdiagnozowanymi potencjałami.

3-6 czerwca 2010 - Warsztat projektowy z udziałem studentów i absolwentów kierunków związanych z kształtowaniem przestrzeni, pod opieką zaproszonych specjalistów we współpracy TUBerlin, TU Koszalin, TU Łódź, OZ Dobrowo, Stowarzyszenia Luft IV.

Partnerzy:
POLSKA
- Jednostka więzienna, OZAŚ Dobrowo (gospodarz wydarzeń)
Jednostka powstała w koszarach obsługujących wcześniej bunkier atomowy. Osadzeni więźniowie regularnie uczestniczą w pracach społecznych w ramach procesu resocjalizacji.
- Instytut Wzornictwa Politechniki Koszalińskiej
- Stowarzyszenie Luft IV, Koszalin
Stowarzyszenie składa się z lokalnych działaczy, znawców kultury, którzy uczestniczą od początku w procesie odkrywania pamięci po obozie jenieckim Stalag Luft IV, pośrednicząc pomiędzy byłymi jeńcami oraz lokalnymi władzami, w celu stworzenia godnego miejsca pamięci.
NIEMCY
- Uniwersytet Techniczny w Berlinie, Wydział Planowania Miejskiego i Regionalnego (partner badawczy)
- grupa Urbanophil (partner badawczy)

Autorem plakatu jest Wojciech Grela .

wtorek, 18 maja 2010

MeloZap w nowej odsłonie


Zimową szarugę Parku Książąt Pomorskich w centrum Koszalina rozjaśnił rozbłysk nocnej akcji. Dzieło zmarłego przed kilku laty koszalińskiego rzeźbiarza Melchiora Zapolnika pozyskało nowe szaty. Rzeźba nagle zaistniała w miejskiej przestrzeni.

Być może anonimowość przeprowadzonych działań nie pozwoliła na dopowiedzenie reszty. Chcemy, żeby kultura wróciła do domowych pieleszy! Akcja wobec niepewności - czy można cieszyć się ze zmiany, czy traktować ją li tylko jako akt wandalizmu (bo przecież nikt nie zaplanował tego czynu wspólnie z urzędnikami) - przeszła ciszą wobec przestrzennego krzyku.

Oprócz działania skoncentrowanego na rzeźbie, mimochodem inny apekt miejsca został wydobyty. Ulica Piastowska zaplanowana jako parkowa aleja z czasów niemieckich, zaistniała wreszcie jako doskonałe tło dla ekspozycji. Kto wie na ile przypadek to zrządził, że rzeźba stanęła tuż przy osi ulicy. Może będzie to pierwszy krok do wprowadzenia współczesnej sztuki z powrotem do przestrzeni publicznych?

niedziela, 9 maja 2010

blog

Niebawem pojawi się kompilacja ostatnich i bierzących wydarzeń: Pecha Kucha Koszalin #1, Bauhaus Universitaet Weimar Urban Heritage workshop, Urban Energy Box Gdańsk, Future City Game Koszalin, Pomeranian Super Bunker, Pecha Kucha Koszalin Prototype ## (kolejne spotkanie z cyklu już 11 czerwca o 20.20 w BWA! ) .

Relacja z miejskich warsztatów "Jak to ruszyć? MARKA CENTRUM KOSZALINA" już jest na stronie Warsztatu Koszalin . Prezentacja wyników dwudniowych działań z udziałem 30 uczestników odbyła się w sobotę 14 maja o 14.00 w bibliotece publicznej.


Logo we współpracy z Łukaszem Adamczykiem.

wtorek, 13 kwietnia 2010

Pecha Kucha Koszalin #1 26 kwietnia
















W poniedziałek o 20.20 rozpocznie się pierwsza "peczakcza" w Koszalinie.

Oficjalna strona (jeszcze do poprawki): www.pechakucha.koszalin.pl .

Oficjalna grupa na facebooku jest już też.

Przyjdź, opowiedz w nieformalnej atmosferze o swoich projektach, pomysłach, planach, pasji. Jedyna zasada to 20 slajdów po 20 sekund.

Aby zgłosić swoją prezentację wystarczy wysłać maila z jej krótkim streszczeniem na: koszalin@pechakucha.pl .

Start: BEWUA, poniedziałek 26 kwietnia, 20.20

Pomysł wieczorów, w których chętne osoby przedstawiają krótkie prezentacje 20 slajdów x 20 sekund narodził się w środowisku architektów w Tokio i szybko rozciągnął na cały świat. W Koszalinie chcemy wystartować 'peczakczę' w jak najbardziej otwarty sposób, by pomagała scalać środowiska kreatywne.

Autorem plakatu jest Filip Grabski, autorem www Mateusz Jankowski.
Dzięki chłopaki!

środa, 3 marca 2010

SMART GROWTH - KOSZALIN - INTELIGENTNY ROZWÓJ

2 marca 2010 Wydział Architektury Urzędu Miasta Koszalin zorganizował debatę pt. Rozwiązania komunikacyjne w Śródmieściu Koszalina. Liczna widownia dyskutowała aż z 10 prelegentami - specjalistami i mieszkańcami przedstawiającymi swoje uwagi, analizy i pomysły dla centrum Koszalina. Obecnie pracownicy UM przygotowują syntezę , podsumowanie debaty, które będzie dostępne w internecie. Do tego czasu zachęcam do zapoznania się z moją prezentacją pt . SMART GROWTH - KOSZALIN - INTELIGENTNY ROZWÓJ i jej szkicem jej tekstu, skróconym podczas wystąpienia pod pręgierzem czasu:

Celem mojego wystąpienia jest przedstawienie dwóch podstawowych modeli obsługi komunikacyjnej miasta i wskazanie ich silnych relacji do sposobu życia w mieście oraz odpowiadające im struktury przestrzenne. Pojawią się również propozycje konkretnych rozwiązań przestrzennych możliwych do uzyskania dzięki odpowiednim rozwiązaniom komunikacyjnym. Wyjściowym założeniem jest, że wszystkim nam tutaj zgromadzonym zależy na ożywieniu ekonomicznym centrum miasta.

Stara prawda mówi, że miasto najlepiej poznasz po przedmieściach. Proponuję rzut okiem na to, w jaki sposób rozwija się nasze miasto. Zdjęcia koszalińskich przedmieść zostały zestawione z analogicznymi miejscami w dowolnych miastach USA. Przedmieściowienie wszystkiego jest w Koszalinie faktem.

Wysokie wskaźniki parkingowe i polityka rozwoju oparta na samochodzie, indywidualnej konsumpcji i wysokiej dostępności kredytów na domy jednorodzinne, została skompromitowana w Stanach Zjednoczonych już w latach 70-tych. American Drem nawalił. Zaczęły powstawać liczne organizacje takie jak Smart Growth, Project for Public Spaces, które zaczęły przeciwdziałać efektom eksurbanizacji, erozji śródmieść powstałych w wyniku powyższych czynników i możliwych do zaobserwowania również w Koszalinie.

Wysokie wskaźniki parkingowe i poddańczość wobec inwestorów generują uzależnienie mieszkańców od samochodu, przez co przestrzeń pokonywana jest w zasadzie od punktu A do punktu B, to co po drodze, nie liczy się. Przestrzeń, przy przyzwoleniu czy obojętności wszystkichwystawiona jest na jałowienie. Na potwierdzenie, że takie myślenie o przestrzeni dociera powoli do śródmieścia proszę spojrzeć na wykonany niedawno remont ulicy Waryńskiego. Wylany od ściany do ściany asfalt i polbruk, nie mają nic wspólnego z jakością niedalekiej poniemieckiej ulicy Grottgera.

Szanowni Państwo, Koszalin NIE JEST miastem amerykańskim. Nie mamy czasu by iść tą samą drogą, by wyciągać z niej wnioski po 30 latach zaniechań w kształtowaniu prawdziwego miasta. Koszalin JEST miastem północno-europejskim. Dużo bliżej nas mamy bogatą tradycję gęstych miast tętniących życiem swoich mieszkańców. Wybrałem spośród nich podobne wielkością Leuven (90 tys. mieszkańców). W czytelnym, historycznie wyodrębnionym przestrzennie śródmieściu mieszka większość mieszkańców miasta. Gęsta sieć zabudowy pozwala na utrzymanie sie wielofunkcyjności śródmieścia, które jest obsługiwane z pierścienia obwodnicy o srednicy nieco większej od koszalińskiej (1,8 km > 1,5 km). Główne centra logistyczne oraz większe parkingi zbiorcze znajdują się na zewnątrz pierścienia. Ulice centrum nie są zdominowane przez żaden środek transportu, a jeśli przez cokolwiek, to przez licznych pieszych.

Na tej samej europejskiej tradycji urbanistyki formułowane są wytyczne do Polskiej Polityki Architektonicznej (na slajdzie stan Projektu z XII.2009). Zwraca się w tej polityce uwagę na znaczenie wzajemnych relacji zespołów zabudowy mieszkaniowej, dzielnic centralnych, koncentracji zatrudnienia i usług, terenów otwartych i krajobrazu, układów komunikacji. Dokument ten przestudiowany głębiej nie daje złudzeń co do modelu, który będzie sprzyjał trwałemu rozwojowi Koszalina. Powinniśmy zatem podjąć wszelkie działania ku dogęszczaniu śródmieścia i ku wyzwalaniu go spod dominacji samochodu (nie mylić z wyzwalaniem od dostępności samochodowej).

Niedawno, 2 lutego, Rząd przyjął projekt ustawy o publicznym transporcie zbiorowym (Ministerstwo Infrastruktury) w której wyznacza gimnom powyżej 50tys. mieszkańców obowiązek przygotowania planu zrównoważonego rozwoju publicznego transportu zbiorowego, w którym znajdzie się ewaluacja m.in.:
- stanu zagospodarowania przestrzennego [...]
- sytuacji społeczno-gospodarczej danego obszaru
- wpływu transportu na środowisko
(okaże się co jest lepsze - samochód czy autobus)
- potrzeby zrównoważonego rozwoju
publicznego transportu zbiorowego, w szczególności potrzeby osób niepełnosprawnych i osób o ograniczonej zdolności ruchowej, w zakresie usług przewozowych.

System przemieszczeń osób, oparty o motoryzację indywidualną, jest wprawdzie bardzo korzystny i chciany przez społeczeństwo, ale jednocześnie przynosi niepożądane skutki, takie jak zatłoczenie dróg, zanieczyszczenie środowiska i wypadki. Aby uniknąć nasilania się tych zjawisk w przyszłości, wraz z oczekiwanym wzrostem mobilności społeczeństwa europejskiego, konieczny jest priorytet dla rozwoju transportu zbiorowego, w tym także transportu miejskiego.

A.Rudnicki, W. Starowicz TMiR 06/2005

Unia Europejska wyraźnie promuje ekologiczny, efektywny, ekonomiczny, nowoczesny miejski transport zbiorowy. Niezależnie od naszych przekonań nie wypada więc prosić jej o środki na budowę parkingu w centrum miasta, czy miejskiego węzła wielopoziomowego. Należy rozważyć, czy konflikt polityki miasta z polityką unijną jest pożądany i czy nie łatwiej iść pozornie trudniejszą drogą.

R. Kucharski – list do Koszalininian 02/2010


Obsługa komunikacyjna Śródmieścia Koszalina

Kończąca się powoli zima w swoim kulminacyjnym momencie, przy pomocy śniegu pokazała jak marnotrawstwo przestrzeni jest powszechne na naszych ulicach. Ile powierzchni jest tak naprawdę niezbędnych do skomunikowania miasta, a ile możnaby wykorzystać na lepsze urządzenie ulic i wprowadzenie bezpiecznych ścieżek rowerowych. Co ważniejsze, ten sam stan znajduje potwierdzenie we wstępnych obliczeniach parkingowych przeprowadzonych we współpracy ze specjalistami z Politechniki Krakowskiej. Obszar Śródmieścia dla uczytelnienia obliczeń został podzielony na obszary parkingowe, dla których obliczono i później zsumowano: ilość dostępnych miejsc parkingowych, wysokość zapotrzebowania na miejsca parkingowe wynikającą z ilości powierzchni usług i mieszkań znajdujących się na danym obszarze. Zapotrzebowanie zwiększono perspektywicznie o możliwą do wprowadzenia zabudowę wielofunkcyjną. Zastosowane współczynniki obliczeniowe są uśrednionymi współczynnikami stosowanymi w maistach europejskich, w tym już niektórych
polskic. Założone współczynniki odpowiadają przyszłemu stanowi miasta, które w znacznie większym stopniu obsługiwane jest przez komunikację zbiorową i rowerową, do czego Koszalin doskonale się nadaje i wyłącznie dążeniu do takiego stanu będzie sprzyjać ustawodawstwo i budżet Unii Europejskiej w najbliższych dekadach.

Do obsługi Śródmieścia wewnątrz pierścienia obwodnicy proponuję wykorzystać System SCAFT polegający na zapewnieniu dostępu do centrum przy pomocy mniejszych pętli, rozdzielonych lub sprżężonych ze sobą (zależnie od oczekiwanego stopnia swobody poruszania się po centrum), zakładający utrudnienie relacji tranzytowych przez centrum. Są one nadal możliwe, ale znacznie spowolniony ruch (do 30 km/h) powinien zachęcać podróżnych udających się samochodem za śródmieście, do korzystania w tym celu z obwodnicy.

Na system obsługi samochodoowej, nałożone są sieci bezpiecznych ścieżek rowerowych (niedawny projekt wykonany na zlecenie Stowarzyszenia Gmin i Powiatów Pomorza Środkowego) oraz nieznacznie zmodyfikowanej sieci linii autobusowych. Propozycja polega na zwiększeniu ilości linii przebiegających bezpośrednio przez Rynek, po to by mógł na powrót stać się naturalnym , łatwo dostepnym miejscem spotkań dla mieszkańców.

Możliwy do uzyskania efekt, bez znaczących nakładów inwestycyjnych pokazany jest na kolejnych slajdach. Spowodowane w ten sposób podniesienie jakości przestrzeni publicznych miasta, przeprowadzone w sposób konsekwentny i spójny z całościową polityką rewitalizacji śródmieścia stwirzy szansę na podniesienie konkurencyjności śródmieścia w stosunku do przedmiejskich centrów handlowych.

Jakość przestrzeni miejskiej warunkuje powrót ŻYCIA do centrum miasta


Jakość w Śródmieściu to: dostępność różnorodnych funkcji bez potrzeby użycia samochodu, zróżnicowana zabudowa (kamienice, wille, bloki, hybrydy, biuriowce, sport, kultura, usługi, handel...).
Niższe wskaźniki parkingowe, to niższe koszty inwestycji, lub koszt, który można skierować na cele zagospodarowania np. terenów zielonych (np. jedna rzeźba zamiast jednego miejsca parkingowego).


I. ZAMIAST nowych miejsc parkingowych, zrównoważony transport miejski wspomagany systemem monitorowania komunikacji.


II. Ulice: Młyńska, 1 Maja, Zwycięstwa (cardo i decumanus miasta) – ograniczenie do DWÓCH pasów jezdni zapewni równy udział: komunikacji indywidualnej i zbiorowej, pieszych, rowerów, parkingów, drzew, rzeźb, okazjonalnych powierzchni usługowych.


III. Zarządzanie centrum miasta – analogicznie do centrów handlowych:

- współpraca na rzecz uatrakcyjnienia oferty handlowej,
- dogęszczanie śródmieścia wysokiej jakości budynkami hybrydowymi łączącymi usługi + mieszkania + parkingi zbiorcze. PPP.
- kształtowanie zielonych przestrzeni publicznych – mieszkania wokół parków.
- promowanie zalet życia w centrum – ekonomika kompaktowości, miejski tryb życia.

IV. Restrykcyjna polityka parkingowa sprzyja poczuciu ekskluzywności centrum, generuje ruch pieszy, który jest warunkiem obcowania z witrynami i życiem ulicznym.


V. VIVACITY to równouprawnienie wszystkich środków transportu.

II poł. XX wieku to samochód. Wiek XXI to VIVACITY.



Konsultacje:

Rafał Kucharski (Politechnika Krakowska)

Jan Jakiel (SISKOM Warszawa)