niedziela, 13 grudnia 2009

parking PRO i KONTRA

Nie pozostając gołosłownym, chciałbym zaproponować publiczne zważenie argumentów za i przeciw budowie parkingu pod Rynkiem, abyśmy przynajmniej wiedzieli, czy jest nad czym dyskutować. Być może w wyniku tego bilansu okaże się, że pomysł jest:
- bez zarzutu (wpłynie wyłacznie pozytywnie na funkcjonowanie miasta)
- musi spełnić pewne sprecyzowane wymogi (bo diabeł tkwi w szczegółach)
- trzeba z niego zrezygnować (bo przeczy wizji rozwoju miasta)

Porponuję otwarcie listy argumentów za i przeciw parkingowi, która pozwoli nam wszystkim wyrobić sobie zdanie na ten istotny dla miasta temat. Dodawajcie, komentujcie. Będę aktualizował listę wraz z napływem nowej wiedzy:

argumenty ZA:
- zwiększenie podaży parkingów w centrum,
- umożliwienie wygodnego dojazdu samochodowego na Rynek,
- zapewnienie miejsc parkingowych w zamian za wyburzone garaże w kwartałach starego miasta,
- zrównanie obszaru rynku pod względem ilości miejsc parkingowych z centrum handlowym,
- tak robi się w miastach europejskich,
- odpowiednio skonstruowane partnerstwo publiczno prywatne, poparte konsekwentną polityką parkingową (wyłącznie płatne parkingi w centrum), może przynieść miastu dochód


argumenty PRZECIW:
- obecna ilość miejsc parkingowych w centrum jest w pełni wystarczająca. Parking to rozrzutność,
- wygenerowanie jeszcze większego ruchu samochodowego niż pieszego,
- polityka sprzyjania ruchowi samochodowemu zaprzecza ekonomice kompaktowości i jest antymiejska w myśl zasady: "jeśli wszędzie łatwo dojechać samochodem, nie warto mieszkać blisko siebie". W konsekwencji takiej polityki coraz więcej mieszkańców Koszalina będzie chciało mieszkać na obrzeżach miasta (i tam płacić podatki).
- taka polityka sprzyja zwiększaniu emisji spalin, którą Unia Europejska, a w niej Polska, zadeklarowała się radykalnie zmniejszać,
- niewspółmierność efektów społecznych do kosztów, pozorne podniesienie jakości życia,
- podziemie mogłoby służyć innym potrzebnym funkcjom społecznym oraz komercyjnym,
- zwiększanie dominacji samochodu nad innymi środkami komunikacji wbrew zasadom równoważenia rozwoju miast,
- podtrzymywanie przyzwyczajeń i samochodowej wygody, od których kraje zachodnie zdecydowały się odchodzić na rzecz różnorodnych form transportu,
- stworzenie wątpliwego dziedzictwa w postaci monofunkcyjnej struktury podziemnej,
- miejsca parkingowe zastępcze dla burzonych garaży mozna zapewnić na ich miejscu w ramach nowej zabudowy



Schemat pokazuje rozpraszanie zamieszkiwania poza promień ok. 3km od centrum. Realizowana poza nim zabudowa wyłącznie jednorodzinna skazuje mieszkańców na samochód. Koszalin (0,1 mln mieszkańców) po przyłączeniu sołectw Jamno i Łabusz zrówna się powierzchnią z Barceloną (1,5 mln mieszkańców).

Żródło mapy: www.maps.google.com

Przykłady można i należy mnożyć: podczas gdy USA borykają się z problemem opustoszałych, przerośniętych placów parkingowych, proponuje się przeznaczenie niemal połowy działki koszalińskiego aquapraku pod parking.. Wszyscy chcemy aquaparku, ale czy równocześnie znudziła się nam już idea Koszalin - zielone miasto? Przerośnięta podaż parkingowa może spowodować, że nadal wszyscy z Mielna do aquaparku będą jechać samochodem. Bardziej konsekwentna wydawałaby się polityka oparta o godne uwagi inwestycje takie jak pociąg do Mielna czy statek na mierzeję. Każdy turysta pakujący się do Mielna powinien mieć wbite do głowy, że do Koszalina dociera się na szynach lub wodą, potem bez problemu autobusem do: centrum, aquaparku, CH Forum, GH Emka.

4 komentarze:

  1. Podyskutujmy o tych argumentach :-)

    argumenty ZA:
    - zwiększenie podaży parkingów w centrum,

    Omacku: bezsprzecznie, pozwoliłoby to na usunięcie samochodów z chodników.

    - umożliwienie wygodnego dojazdu samochodowego na Rynek,

    Omacku: dla osób z osiedla Północ czy Rokosowa byłoby to atrakcyjniejsze niż transport MZK.

    - zapewnienie miejsc parkingowych w zamian za wyburzone garaże w kwartałach starego miasta,
    - zrównanie obszaru rynku pod względem ilości miejsc parkingowych z centrum handlowym,
    - tak robi się w miastach europejskich,
    - odpowiednio skonstruowane partnerstwo publiczno prywatne, poparte konsekwentną polityką parkingową (wyłącznie płatne parkingi w centrum), może przynieść miastu dochód
    Omacku: bezsprzecznie

    argumenty PRZECIW:
    - obecna ilość miejsc parkingowych w centrum jest w pełni wystarczająca. Parking to rozrzutność,

    Omacku: Zatłoczone samochodami chodniki oraz podwórza w centrum przeczą tej tezie

    - wygenerowanie jeszcze większego ruchu samochodowego niż pieszego,

    Omacku: Niby dlaczego? Ludzie będą przyjeżdżać do centrum, aby tam PARKOWAĆ??

    - polityka sprzyjania ruchowi samochodowemu zaprzecza ekonomice kompaktowości i jest antymiejska w myśl zasady: "jeśli wszędzie łatwo dojechać samochodem, nie warto mieszkać blisko siebie". W konsekwencji takiej polityki coraz więcej mieszkańców Koszalina będzie chciało mieszkać na obrzeżach miasta (i tam płacić podatki).

    Nie mieszkasz w bloku, więc co Ty możesz wiedzieć o mieszkaniu i dzieleniu się wspólna klatką schodową z sąsiadami? O pomieszkiwaniu blisko miłośnika techno, który napier... aż w Twoim mieszkaniu szyby chodzą, o właścicielach psów, które w mieszkaniu wyją z tęsknoty za "pańcią" i które zamiast wyprowadzania, są tylko wypuszczane za drzwi mieszkania (sikają na klatce schodowej).
    Łatwo mieszkańców domku nawoływać do mieszkania w bloku w imię "kompaktowości" :-P

    - taka polityka sprzyja zwiększaniu emisji spalin, którą Unia Europejska, a w niej Polska, zadeklarowała się radykalnie zmniejszać,

    Omacku: Emisja spalin będzie większa, jeżeli będzie się mnie zmuszać do objeżdżania miasta jakimiś obwodnicami, zamiast jechać krótszą drogą przez nie wiadomo dlaczego i po co zamknięte centrum.

    - niewspółmierność efektów społecznych do kosztów, pozorne podniesienie jakości życia,

    Omacku: Dlaczego "pozornie"? I jakie efekty społeczne" masz na myśli?

    - podziemie mogłoby służyć innym potrzebnym funkcjom społecznym oraz komercyjnym,

    Taa... widzisz, jak służy podziemie w przejściu do dworca PKP? No a poza tym, nie życzę nikomu (np. ekspedientkom) pracy w podziemiu.

    - zwiększanie dominacji samochodu nad innymi środkami komunikacji wbrew zasadom równoważenia rozwoju miast,
    Omacku: Jeżeli w centrum niczego ciekawego nie ma, to po co męczyć się szukaniem alternatywnych i mniej wygodnych rozwiązań?

    - podtrzymywanie przyzwyczajeń i samochodowej wygody, od których kraje zachodnie zdecydowały się odchodzić na rzecz różnorodnych form transportu,

    Omacku: ślepe naśladowanie krajów zachodnich tylko dlatego, że są to kraje zachodnie mnie nie przekonuje. W krajach zachodnich pozwala się również (wbrew społeczeństwom) na zbytnią tolerancję wobec np. muzułmanów, co grozi rozmaitymi niebezpieczeństwami.

    - stworzenie wątpliwego dziedzictwa w postaci monofunkcyjnej struktury podziemnej,

    Omacku: Myślisz w kategoriach "dziedzictwa" i dziesięcioleci? Kiedyś może w tym miejscu powstanie centrum handlowe (podziemne i prywatne) ;-)

    - miejsca parkingowe zastępcze dla burzonych garaży można zapewnić na ich miejscu w ramach nowej zabudowy.

    Omacku: Bez sensu: wyburzać garaże, by w ich miejscu budować nowe? Samochody jeżeli nie służą transportowi, niech będą ukryte, najlepiej pod ziemią. Piętrowy garaż przy Carefour Express pokazał, że ludzie są wygodni i zawsze wybiorą to, co dla nich wygodniejsze, w tym wypadku parkowanie wzdłuż ulicy (Dzieci Wrzesińskich). Ja w każdym razie zawsze tak robię, jeszcze nigdy nie wjeżdżałem na tamten parking.

    OdpowiedzUsuń
  2. I jeszcze: "Przerośnięta podaż parkingowa może spowodować, że nadal wszyscy z Mielna do aquaparku będą jechać samochodem. Bardziej konsekwentna wydawałaby się polityka oparta o godne uwagi inwestycje takie jak pociąg do Mielna czy statek na mierzeję. Każdy turysta pakujący się do Mielna powinien mieć wbite do głowy, że do Koszalina dociera się na szynach lub wodą, potem bez problemu autobusem do: centrum, aquaparku, CH Forum, GH Emka. "

    Utopia: tłuc się szynobusem czy pociągiem do dworca, potem jakąś (jaką? - zapyta turysta, - Zatłoczoną - odpowiem) linią MZK do akwaparku zamiast o wiele szybszego i wygodniejszego, niezależnego od rozkładu jazdy połączenia własnym autem?

    Gall, obawiam się, że jesteś kolejnym zwolennikiem miasta bez samochodów, który samochodu nie posiada (w związku z czym posiada tylko szczątkową wiedzę i doświadczenie w tym temacie) :-P

    OdpowiedzUsuń
  3. Argument o tym, że nie mieszkam w bloku jest nieprawdziwy. W bloku spędziłem połowę mojego życia (6 lat dzieciństwa + 7 lat studiów). Oba te etapy wspominam bardzo dobrze. Jest też rażąco niemerytoryczny i odsłania Twoją niechęć do spojrzenia na problem miasta w sposób szerszy niż tylko przyjemne zaspokajanie wyłącznie indywidualnych potrzeb mieszkańców. Kiedyś pisałeś o poczuciu wspólnego dobra. comon. gdzie ono jest? Jeśli miasto ma się rozwijać samo sobie, to po co nam wiedza powszechna, po co nam uczelnie wyższe, po co nam polityka, po co nam sieciowość? Zadowala Cię taka przestrzenna anarchia?

    OdpowiedzUsuń
  4. A co jest ważniejszego od "zaspokajania wyłącznie indywidualnych potrzeb mieszkańców"? Wybacz, ale działanie w myśl hasła "Pracując dla kraju pracujesz dla kraju" odeszło, mam nadzieję, wraz z innymi utopiami, do lamusa.

    Mieszkanie w bloku jako użyty przez mnie argument jest, owszem, może niemerytoryczny, ale jednak dość istotny. Tak jak istotne będzie dla mnie, czy o przerywaniu ciąży wypowiadają się mężczyźni, czy kobiety.
    Ja również mieszkałem jako dziecko w bloku, potem w domku (bliźniaku) i teraz znów w bloku. I powiem Ci jedno: kiedyś było inaczej. I nie tylko dlatego, że trudniej było o dobry sprzęt Hi-Fi (a propos techno). Po prostu było inaczej. Ludzie też byli inni. Ich styl życia, ograniczenia real socjalizmu, które to determinowało, to wszystko miało znaczenie.

    Co do zarzutu o niechęci do spojrzenia na problem miasta w sposób szerszy, to wydaje mi się on niesprawiedliwy: czyż zajmowałbym swój czas dyskusjami na tematy, które tak naprawdę dotyczą mnie osobiście w znikomym stopniu i na które zresztą, niezależnie od ilości napisanych (w sieci) czy wypowiedzianych (w publicznych debatach) słów mają znikome znaczenie wobec praktyk urzędników Ratusza?

    Staram się tylko zwrócić uwagę innych "nadwrażliwców" na irracjonalność sądów lub wykazać naiwność wiary w to, że takie czy inne działania nie tylko nie przyniosą spodziewanych efektów (jak ograniczenie ruchu aut bez wyrzucenia banków z centrum), ale dodatkowo bezsensownie utrudnią życie ludziom. Co prawda zmotoryzowanym, ale LUDZIOM.

    OdpowiedzUsuń